Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Dziwny jest dla mnie katolicyzm bez Adoracji i bez postu - a to najczęściej dwie najbardziej “zaniechane” dziedziny życia duchowego. Zaniechane też przez księży. Dziwny i niezrozumiały, bo bez tego nie da się “wejść w głąb”. Bez tych doświadczeń człowiek tak naprawdę nie zmierzy się z własnym człowieczeństwem i z niepojętością Miłości Stwórcy do prochu.
Adoracja prowadzi do milczenia; do milczenia Jezusa, gdy Go oskarżano. Prowadzi też do słów - słów wyznania wiary Marty.
Jan Apostoł, który adorował Jezusa, przytulając się ufnie do Niego, też świadczy o cudach, które dzieją się z człowiekiem adorującym. To dlatego był pod krzyżem.
Bo być pod krzyżem również można w sposób rozmaity - ważne, by być w sposób właściwy, taki, jakiego oczekuje ode mnie Bóg. A kiedy w człowieku dominuje ból i rozpacz, trudno jest przebić się przez te uczucia, by rozeznawać wolę Boga. Z tym bólem i rozpaczą trzeba iść przed Najświętszy Sakrament – by tam się wyżalić i wypłakać – i zostać pocieszonym.
Dziwny jest dla mnie katolicyzm bez Adoracji i bez postu - a to najczęściej dwie najbardziej “zaniechane” dziedziny życia duchowego. Zaniechane też przez księży. Dziwny i niezrozumiały, bo bez tego nie da się “wejść w głąb”. Bez tych doświadczeń człowiek tak naprawdę nie zmierzy się z własnym człowieczeństwem i z niepojętością Miłości Stwórcy do prochu.
Adoracja nie musi przecież być codzienna, wielogodzinna, zwłaszcza w życiu świeckiej osoby. W połączeniu z pracą i obowiązkami stanu jest to po prostu niemożliwe.
Ale jeśli ktoś nie ma czasu na Adorację - np. raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc, pół godziny przed lub po Mszy świętej - ale stale i wytrwale, to ten człowiek tak naprawdę więcej wiary pokłada w swoje działanie niż działanie Boga. Jeśli ktoś mówi, że musi się z kimś spotkać, bo inaczej wydarzy się zło i nieszczęście, to tak naprawdę mówi: “ja mogę jedynie zapobiec złu i nieszczęściu, nie Ty, Boże, nie moja modlitwa przed Tobą i nie nasze Spotkanie”. Jeśli ktoś uważa, że do wszystkiego musi przyłożyć swoją rękę, to tak naprawdę nie zrozumiał jeszcze, że działa Bóg, nie człowiek.
I najważniejsze - wszystko zaczyna się w sercu człowieka, w jego pragnieniu trwania w adoracji i wołaniu do Boga. Bóg ZAWSZE pomoże człowiekowi, wiele ułatwi, jeśli ten człowiek będzie gorąco pragnął Go adorować, będzie chciał Go czcić w Najświętszym Sakramencie. Ważne, by tym pragnieniem żyć, by to pragnienie przepajało człowieka do głębi. Wtedy nagle okaże się, że znajdzie się czas na kwadrans, potem pół godziny – raz w miesiącu, raz w tygodniu. A co więcej, sama praca będzie człowiekowi szła dużo składniej. „Jeżeli domu Pan nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, co go wznoszą...” (Ps 127,1)
Choć niewątpliwie szatan zacznie mieszać i pobudzać człowieka w niechęci do „marnotrawienia” czasu dla Boga, to jednak przez swoją wytrwałość ocalamy nasze życie.
Ten tekst nie ma być oskarżaniem kogokolwiek o cokolwiek - to słowa wynikające z moich przemyśleń i moich doświadczeń. Życie każdego człowieka jest indywidualne i jeden może na przykład adorować Boga codziennie, a inny musi zadowolić się Adoracją raz w miesiącu, jednak bez adorowania Boga człowiek zatrzymuje się w duchowym rozwoju, a codzienne życie i obowiązki przestaje wykonywać z głęboką wewnętrzną radością.
Warto pamiętać o Adoracji i o tym, że do niej prowadzi codzienna Msza święta. Dobrze przeżyta Eucharystia wzbudza w duszy pragnienie trwania w postawie adorującej Stwórcę Wszechświata, a otwarcie się na Boga podczas Adoracji zaowocuje jeszcze głębszym przylgnięciem do Eucharystii i chęcią służenia bliźnim.
Wszystko jednak zaczyna się w sercu człowieka – od pragnienia, nawet jeśli umysł nie do końca to wszystko ogarnia...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |