Modlitewną teorię z katechezy, kazań, osobistej lektury czy rozmów warto zastosować w praktyce. Do tego potrzeba tylko cierpliwie wykorzystać „puste przebiegi”...
Pomocą w adwentowym oczekiwaniu na Boże Narodzenie mogą być dla nas słowa psalmisty, którego słowami Kościół modli się do Boga:
Nikogo z uczniów Chrystusa nie trzeba chyba przekonywać o wartości, jaką dla rozwoju życia duchowego posiada modlitwa, która jest kształtem naszej wiary. A człowiek wierzący nie może przejść obojętnie wobec Adwentu, którego liturgia wzywa do czuwania i modlitwy. Jak wskazuje papież Franciszek, modlitwa jest „dobrym sposobem straty czasu w duchu miłosierdzia”. Sam Jezus mówił do św. Faustyny: „Jeżeli nie będę mogła okazać czynem, ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwa. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie. O Jezu mój, przemień mnie w Siebie, bo Ty wszystko możesz” (Dz 163).
Jezusowi chodzi o szeroko rozumianą modlitwę, a nie tylko o odmawianie „Koronki”. Albowiem w akcie modlitwy wyraża się zaufanie Jemu będące główną treścią ducha miłosierdzia. Podstawę tej ufności stanowi miłosierna miłość Boga wyrażona w ofiarowaniu swojego Syna. Dzięki tej miłosiernej miłości modlitwa nabiera charakteru synowskiej współpracy człowieka z Bogiem i uczestniczenia w jego misji udzielania miłosierdzia. Wobec tego modlitwa pozostaje w służbie miłości bliźniego, stając się tym samym aktem miłosierdzia wobec niego. Przykładem takiego aktu miłosierdzia jest modlitwa wstawiennicza Matki Bożej w Kanie Galilejskiej. Stąd też modlitwa miłosierna obejmuje wszystkie potrzeby chrześcijanina. Dlatego Faustyna poświęca na modlitwę za innych wiele czasu, widząc w tym najskuteczniejszy sposób przyjścia z pomocą bliźnim.
Jak mamy w nowoczesnym, zabieganym świecie znaleźć czas na modlitwę? Jedni mówią, że się nie da – to ci, którzy myślą, że są długodystansowymi biegaczami, a kończą swój bieg już w pierwszej fazie, zatrzymując się na wewnętrznym chaosie, frustracji a nawet depresji, stwierdzając za każdym razem: ja ciągle nie mam czasu. Inni wolą tej nudnej mantry „proszę mi nie przeszkadzać, ja znowu nie mam czasu” nie powtarzać zbyt często. To ci, którzy podejmują wysiłek budowania swojego „świata ducha”, w którym jedną z ciekawszych i godnych polecenia „wysokooprocentowanych lokat” jest modlitwa.
Modlitewną teorię z katechizmu, katechezy, kazań, osobistej lektury czy rozmów warto zatem zastosować w praktyce. Do tego potrzeba tylko cierpliwie wykorzystać „puste przebiegi” – czas przejścia z jednego miejsca do drugiego, jazdę samochodem, oczekiwanie w kolejce, wolne chwile. I można naprawdę dobrze na tym wyjść, mając poczucie dobrze wykorzystanego czasu. Co mam na myśli? Chodzi o wznoszenie do Boga krótkich wezwań – aktów strzelistych, opowiadanie Mu o aktualnych wydarzeniach, odmawianie różańca, wsłuchiwanie się w rozważania z audiobooków czy plików mp3, śpiewanie pobożnych pieśni, mając świadomość nieustannego chodzenia w Bożej obecności, szukania i odnajdowania Boga we wszystkich rzeczach. Warto również stworzyć własny rytm modlitwy, wykorzystując posiadane miejsce, czas, możliwości. W razie potrzeby, należy skorzystać z pomocy spowiednika czy kierownika duchowego. Ciekawą propozycję stanowi „zasada jednego procenta”: skoro doba zawiera 1440 minut, to uczeń Chrystusa może ofiarować mniej więcej kwadrans swojego życia.
W życiu modlitewnym chodzi również o to, aby nie wydziwiać, kierując się jedynie tym, co mnie się wydaje. Subiektywne odczucia powinny zostać skonfrontowane z modlitewną tradycją biblijną i nauczaniem Kościoła. Chodzi więc o to, aby stworzyć właściwy klimat do „audiencji u Najwyższego”. Chociaż są miejsca różne, wskazane wyżej, warto wykorzystać te uprzywilejowane, jak kościół, kaplica czy oratorium. Różnym ludziom sprzyjają różne przestrzenie, dlatego warto poszukać takiej, która pomoże mi wejść w kontakt z Bogiem. Kiedy modlimy się w domu, mogą być pomocne proste zabiegi, jak zwrócenie się w kierunku wiszącego na ścianie krzyża, obrazu czy ikony, zadbanie o porządek, zapalenie świecy, postawienie kwiatów. A może stworzenie w mieszkaniu „modlitewnego kącika” z ołtarzykiem. Każdy sam musi sprawdzić, jaka adaptacja miejsca pomoże mu w skupieniu.
Na koniec, gdy ktoś nadal upiera się, że brak mu czasu, niech spróbuje przypomnieć sobie chwilę w swoim życiu, gdy modlitwa, obecność na Mszy lub inny rodzaj pobożności spowodowały jakieś życiowe komplikacje czy opóźnienia. Osobiście nie znam. Natomiast kiedy brakuje nam weny do modlitwy, zachęcam by podpatrywać, jak robili to święci, czytając ich biografie czy dzienniki duchowe.
Świętość, do której jesteśmy zaproszeni, jest darem Bożym, który może się tylko zrealizować w pełni, gdy podejmiemy go z całym zaangażowaniem swojej woli. Możemy ją osiągnąć przez realizację miłosierdzia czynów, słów i modlitwy. Dlatego Jezus objawił tę prawdę Faustynie: „O gdyby dusze chciały słuchać głosu Mego, kiedy przemawiam w głębi ich serca, w krótkim czasie doszłyby do szczytu świętości” (Dz. 584).
Świadectwo miłosierdzia jest świadectwem człowieka świętego, który, podobnie jak Faustyna, odmieniony i przemieniony miłością miłosierną Boga idzie do ludzi cierpiących, aby przekazać im dotknięcie miłosierdzia Bożego, w swoim i ich zranionym ciele. Miłosierdzie mamy okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możemy się od tego ani wymówić, ani uniewinnić (por. Dz. 742). Jest bardzo trudne dla współczesnego człowieka, gdyż wymaga osobistej świętości i systematycznej formacji w duchu miłosierdzia. A ta droga prowadzi do coraz pełniejszego zjednoczenia z Bogiem w Chrystusie i do coraz ofiarniej służby drugiemu człowiekowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |