Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Zamyślenia nad hymnem Chwała na wysokości Bogu (2).
Idąc na mszę, nie mamy po swojej stronie zbyt wiele zasług ani jasnej wizji przyszłości. Nasze życie nie jest kolorowe. Nikt nie nazwie go fascynującym. Częściej doświadczamy bezsilności niż sprawczości. Ale to właśnie my możemy stawać przed Bogiem i wypowiadać słowa dziękczynienia.
Wypowiadamy tę modlitwę wśród największych świętych i aniołów. Wypowiadamy ją, stając w jednym szeregu z tymi spośród żyjących, których podziwiamy, którym być może zazdrościmy zadań, widocznych sił, domniemanej obfitości. Jednak nikt z wypowiadających te słowa nie jest wypchnięty poza nawias, pominięty, uznany za niepotrzebny balast.
Ta modlitwa usprawiedliwia naszą obecność. Jesteśmy, by uwielbiać, uwielbiamy, bo jesteśmy.
*
Uwielbienie skupia na Bogu. Chyba jak żadna inna modlitwa przenosi punkt ciężkości z nas samych na Niego.
Jednak uwielbienie nie sprawia, że w jakiś automatyczny, prosty sposób zapominamy o sobie. Przeciwnie, stajemy przed Bożym tronem z całym bagażem doświadczeń, z tym, co dotyka nas tu i teraz, i tym, co przez całe wieki było doświadczeniem ludzkości. To modli się człowiek – ten starożytny tekst pozwala nam uczestniczyć w nieustającym wołaniu stworzenia do Stwórcy, odnajdujemy w tym nurcie właściwe sobie miejsce.
*
Wypowiadając tę modlitwę, jesteśmy niekiedy szczególnie świadomi wielkich dzieł Boga, jak choćby w dzień Bożego Narodzenia. Innym razem bardziej niż zwykle przygniata nas ciężar własnych grzechów i świadomość nieodzowności miłosierdzia. W każdym z tych przypadków dziękujemy za to, co mogliśmy dostrzec. Ta Boża chwała, którą dostrzegamy, nie staje się przeszkodą pomiędzy Nim a nami, dziękczynienie nie zwiększa dystansu pomiędzy Najświętszym a prochem. Przeciwnie, dzięki dziękczynieniu wyraźniej widzimy związek między swoim życiem a życiem Boga. Odkrywamy znaczenie tej życiodajnej więzi, tego, że nie da się istnieć poza nią.
W języku polskim już same słowa niosą ze sobą nutę pewnej intymności, zażyłości: nie mówię bowiem, iż „wysławiam Najwyższego”, „Najpotężniejszego”, wołam: „Ciebie chwalę, Ciebie błogosławię”. Ciebie, Boże, który jesteś tak bliski, że mogę się do Ciebie tak bezpośrednio zwracać. Bez zaplanowanych dużo wcześniej audiencji, bez niepokoju, że zostanę źle zrozumiana, w zaufaniu.
*
Tutaj całe nasze ciało się modli. Oparci o ziemię, skierowani w niebo. Ludzie – tak nieznośnie słabi, tak bardzo kochani.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 4 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Zamyślenia nad hymnem Chwała na wysokości Bogu (2).
Idąc na mszę, nie mamy po swojej stronie zbyt wiele zasług ani jasnej wizji przyszłości. Nasze życie nie jest kolorowe. Nikt nie nazwie go fascynującym. Częściej doświadczamy bezsilności niż sprawczości. Ale to właśnie my możemy stawać przed Bogiem i wypowiadać słowa dziękczynienia.
Wypowiadamy tę modlitwę wśród największych świętych i aniołów. Wypowiadamy ją, stając w jednym szeregu z tymi spośród żyjących, których podziwiamy, którym być może zazdrościmy zadań, widocznych sił, domniemanej obfitości. Jednak nikt z wypowiadających te słowa nie jest wypchnięty poza nawias, pominięty, uznany za niepotrzebny balast.
Ta modlitwa usprawiedliwia naszą obecność. Jesteśmy, by uwielbiać, uwielbiamy, bo jesteśmy.
*
Uwielbienie skupia na Bogu. Chyba jak żadna inna modlitwa przenosi punkt ciężkości z nas samych na Niego.
Jednak uwielbienie nie sprawia, że w jakiś automatyczny, prosty sposób zapominamy o sobie. Przeciwnie, stajemy przed Bożym tronem z całym bagażem doświadczeń, z tym, co dotyka nas tu i teraz, i tym, co przez całe wieki było doświadczeniem ludzkości. To modli się człowiek – ten starożytny tekst pozwala nam uczestniczyć w nieustającym wołaniu stworzenia do Stwórcy, odnajdujemy w tym nurcie właściwe sobie miejsce.
*
Wypowiadając tę modlitwę, jesteśmy niekiedy szczególnie świadomi wielkich dzieł Boga, jak choćby w dzień Bożego Narodzenia. Innym razem bardziej niż zwykle przygniata nas ciężar własnych grzechów i świadomość nieodzowności miłosierdzia. W każdym z tych przypadków dziękujemy za to, co mogliśmy dostrzec. Ta Boża chwała, którą dostrzegamy, nie staje się przeszkodą pomiędzy Nim a nami, dziękczynienie nie zwiększa dystansu pomiędzy Najświętszym a prochem. Przeciwnie, dzięki dziękczynieniu wyraźniej widzimy związek między swoim życiem a życiem Boga. Odkrywamy znaczenie tej życiodajnej więzi, tego, że nie da się istnieć poza nią.
W języku polskim już same słowa niosą ze sobą nutę pewnej intymności, zażyłości: nie mówię bowiem, iż „wysławiam Najwyższego”, „Najpotężniejszego”, wołam: „Ciebie chwalę, Ciebie błogosławię”. Ciebie, Boże, który jesteś tak bliski, że mogę się do Ciebie tak bezpośrednio zwracać. Bez zaplanowanych dużo wcześniej audiencji, bez niepokoju, że zostanę źle zrozumiana, w zaufaniu.
*
Tutaj całe nasze ciało się modli. Oparci o ziemię, skierowani w niebo. Ludzie – tak nieznośnie słabi, tak bardzo kochani.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |