Co budzi nasz strach? Co budzi strach Kościoła? Odpowiedź na te pytania w wyraźny sposób nas odsłania, ujawnia mechanizmy naszego myślenia.
1. Lectio
I ustanowię nad nimi jednego pasterza, który je będzie pasł, mego sługę, Dawida. On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem. A Ja, Pan, będę ich Bogiem, sługa zaś mój, Dawid, będzie władcą pośród nich. Ja, Pan, to powiedziałem. Zawrę z nimi przymierze pokoju, a dzikie zwierzęta wytępię z kraju, tak iż będę mogły [owce] bezpiecznie mieszkać na stepie i spać w lasach. Błogosławić im będę oraz ziemiom wokół mego wzgórza, będę zsyłał deszcz w dogodnym czasie, będzie to deszcz niosący błogosławieństwo. Drzewo polne wyda swój owoc, a ziemia wyda swój plon. Będą oni żyli bezpiecznie w swym kraju i poznają, że Ja jestem Pan, gdy skruszę kłody ich jarzma i wyrwę ich z ręki tych, którzy ich ujarzmiają. Nie będą już odtąd łupem narodów ani nie będą pożerać ich zwierzęta kraju, ale bezpiecznie będą oni żyli, przy czym nikt ich straszyć nie będzie. Sprawię, że nastanie dla nich urodzaj o wielkim rozgłosie, by już nie dręczył ich głód w kraju i by nie musieli znosić szyderstwa narodów. Wtedy poznają, że Ja, Pan, ich Bóg, jestem z nimi, oraz że oni, dom Izraela, są ludem moim – wyrocznia Pana Boga. A wy, owce moje, jesteście owcami mego pastwiska, Ja zaś Bogiem waszym» – wyrocznia Pana Boga (Ez 34, 23-31).
2. Meditatio
Jesteście owcami mego pastwiska
Co budzi nasz strach? Co budzi strach Kościoła? Odpowiedź na te pytania w wyraźny sposób nas odsłania, ujawnia mechanizmy myślenia o sobie, o świecie, o naszym źródle i przeznaczeniu. Czego się zatem boimy?… Że rozminiemy się z Jego wolą, nie będziemy dość przejrzyści, nie spełnimy powierzonego nam zadania?
Obraz owiec, które pasą się na bezpiecznym pastwisku, jawi się jako sielankowy, a przez to daleki od sprzeciwu wobec Kościoła, którego zdajemy się doświadczać co dzień. Jest to wizja niemal przeniesiona w przestrzeń raju, obraz nie rzeczywistego doświadczenia, a czegoś dopiero do osiągnięcia. Czy jednak staje się przez to mniej realny? A może taki obraz Kościoła po prostu wymaga od nas głębszej wiary? Stabilniejszej nadziei? Wierniejszej miłości?
Udręka, bycie pożartym, wydanym na łup, doświadczanie szyderstw i przestrachu – niekiedy tylko te zapowiedzi skłonni jesteśmy uznać za rzeczywiste. Jakoś łatwiej odnajdujemy się w realnym świecie, mogąc stworzyć sobie jakiegoś przeciwnika, rozpoznawać siebie we wrogim środowisku. Paradoksalnie, czujemy się bezpieczniejsi, rzeczywistość wydaje się do ogarnięcia, bezsilność uprawomocniona, brak działania umotywowany brakiem możliwości. Czy jednak Bóg widzi nas w ten sposób?
Wizja Ezechiela zdaje się w skazywać, że nie lekceważy On naszych zwykłych lęków i panujących okoliczności. Nie jest „ponad to” w znaczeniu – naprawdę rozumie nasze ludzkie ograniczenia. Jednak jest pond to – to znaczy panuje nad światem, nad wszystkimi wielkimi i najdrobniejszymi okolicznościami.
W tym Ezechielowym obrazie całe otaczające środowisko działa w jednym wspólnym celu: rodzące się owoce ziemi, deszcz w dogodnym czasie, usunięcie dzikich zwierząt – wszystko składa się na sprzyjające okoliczności bytowania owiec. Tu nie może stać się nic, co by im zagrażało, cała rzeczywistość jest jakby wprzęgnięta w służbę, ma zabezpieczać dobrostan stada. Czy nam to czegoś nie przypomina? Znowu ogród Eden, w którym całe stworzenie zostało podporządkowane i powierzone człowiekowi, tworząc przestrzeń jego bezpiecznego bytowania w harmonii z Bogiem i ze światem.
Powracają te same pytania: kto jest panem tego pastwiska? Czego tak naprawdę się boimy? Czy nie czas, by odnowić wiarę? Zaufać swojemu Bogu? Miłością odpowiedzieć na miłość?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |