Rozważania Drogi Krzyżowej, napisane w Roku Modlitwy przez papieża Franciszka. Koloseum. Wielki Piątek, 29 kwietnia 2024 r.
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Eli, Eli, lema sabachthani?”, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27, 45-46).
Jezu, oto niezwykła modlitwa: donośnym głosem wołasz do Ojca o swoim opuszczeniu. Ty, Bóg nieba, nie wykrzykujesz odpowiedzi, lecz pytasz dlaczego? W szczytowym momencie Męki odczuwasz swoje oddalenie od Ojca i nie nazywasz Go już nawet Ojcem, jak zawsze, lecz Bogiem, niemal tak, jakbyś nie mógł już rozpoznać Jego oblicza. Dlaczego tak się dzieje? Aby zanurzyć się całkowicie w otchłani naszego cierpienia. Uczyniłeś to dla mnie, abym, gdy widzę jedynie ciemność, gdy doświadczam upadku pewników i katastrofy życia, nie czuł się już samotny, ale wierzył, że tam jesteś ze mną: Ty, Bóg komunii, który doświadczasz opuszczenia, aby nie pozostawiać mnie już zakładnikiem samotności. Kiedy wykrzyczałeś swoje dlaczego, uczyniłeś to za pomocą Psalmu: w ten sposób nawet najbardziej skrajne opuszczenie zamieniłeś w modlitwę. Właśnie to należy czynić w burzach życiowych: zamiast milczeć i trzymać w sobie, wołać do Ciebie. Chwała Tobie, Panie Jezu, bo nie uciekłeś od mojego zagubienia, ale byłeś w nim do samego końca; cześć i chwała Tobie, który obciążony wszelkim oddaleniem, stałeś się bliski tym, którzy są najdalej od Ciebie. A ja, w ciemnościach moich dlaczego, znajduję Ciebie, Jezu, światło w nocy. I w krzyku jakże wielu osób samotnych i wykluczonych, uciśnionych i opuszczonych, widzę Ciebie, mój Boże: spraw, abym Cię rozpoznał i pokochał.
Módlmy się słowami: Jezu, spraw, bym Cię rozpoznał i pokochał