Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Co złego, jeśli krzywdziciela zaboli, że nie może dalej krzywdzić?
Czemu tak? Czemu nie inaczej? „Bo tak było zawsze” – pada często odpowiedź. Pielgrzymujący z ziemi Meszek i Kedar (z Psalmu 120), z ziemi złowrogo wojowniczej, słyszał to wiele razy. I to nie tylko wtedy, gdy chodziło tylko o takie czy inne tradycje. „Tak było zawsze” bywa usprawiedliwieniem dla ucisku. O co wam chodzi? Przecież zawsze tak było, że chłop pracował na szlachcica, robotnik na fabrykanta, a dziś pracownik na szefostwo korporacji czy banku. Jaka niesprawiedliwość?
I tak w wielu sytuacjach. Jaka niesprawiedliwość w tym, że w tej samej pracy, na tym samym stanowisku, jeden ma do zrobienia więcej a drugi mniej? Przecież zawsze tak było i było dobrze; trzeba być życzliwym wobec innych, mających oprócz pracy zawodowej jeszcze tyle innych obowiązków na głowie…
Jaka niesprawiedliwość w tym, że narody mniejsze muszą być poddane interesom narodów większych i zasobniejszych? Tak przecież było zawsze. Czemu niby niesprawiedliwym jest, że żądamy zwrotu pieniędzy, które pożyczyliśmy wam na procent, żebyście zamiast rozwijać własną gospodarkę mogli napędzać naszą, kupując od nas gotowe towary? Jaka niesprawiedliwość w tym, że tworząc reguły dla naszej gospodarczej i politycznej wspólnoty zabezpieczamy najpierw nasze, najsilniejszych państw interesy, a wasze o ile są zbieżne z naszymi? Przecież to normalne: zawsze tak było.
Gdy ucisk się zaczyna, wtedy jeszcze widać, że to krzywda i niesprawiedliwość. Ale gdy trwa dłużej, całymi latami, a w miejsce mających jeszcze jakieś wyrzuty sumienia ciemiężycieli przychodzą ich następcy, niesprawiedliwość staje się dla beneficjentów takiej sytuacji normą. Gdy próbować to zmienić, pada ów nieszczęsny argument: „o co chodzi, przecież zawsze ta było”… Co krzywdzonemu pozostaje? Jak pielgrzymi kiedyś do Miasta Boga, tak on z ziemi złowrogiej i wojowniczej pielgrzymuje do nieba. I może modlić się Psalmem 129.
Pieśń stopni.
Bardzo mnie gnębili od mojej młodości-
niech powie Izrael -
bardzo mnie gnębili od mojej młodości,
lecz nie zdołali mnie przemóc.
Poorali mój grzbiet oracze,
wyżłobili długie bruzdy.
Sprawiedliwy zaś Pan pozrywał
więzy występnych.
Niech się zawstydzą i odstąpią
wszyscy, co nienawidzą Syjonu.
Niech się staną jak trawa na dachu,
która usycha, zanim ją wyplenią.
Nie napełni nią kosiarz swej ręki
ani ten, co zbiera snopy - swojego zanadrza.
Nie powiedzą także przechodnie:
«Błogosławieństwo Pańskie nad wami!»
«Błogosławimy wam w imię Pana!»
Bardzo gnębili Izraela od jego młodości różni prześladowcy. Najpierw w ziemi egipskiej, gdzie traktowani byli ja niewolnicy. Potem przez kilkaset lat traktowały ich tak narody ościenne, na różne sposoby próbujące go zniszczyć. W końcu Asyryjczycy, a po nich Babilończycy, którzy uderzyli najmocniej. Poorali grzbiet Izraela, zostawili długie bruzdy swoim batem. Ale Izraela nie przemogli. On wytrwał, a Pan w końcu pozrywał jego więzy…
Czy dziwić może, że ciągle bity Izrael złorzeczy swoim oprawcom i ciemiężycielom? Że chce zawstydzenia tych, którzy go nienawidzą? Że życzy, by stali się jak trawa na dachu, która nie mając korzenia w ziemi, szybko przy byle słońcu usycha? Że nie chce, by ktokolwiek jego wrogom błogosławił? Czy to niegodne ludzi Bożych pragnienie zemsty?
W życiu człowieka bywa podobnie. Bywa, że uciemiężenie trwa latami. Nie powinien tego wytrzymać. Tak mówią specjaliści. Powinien albo uciec - w chorobę, w zaczęcie od owa gdzie indziej - albo stać się bezwolnym niewolnikiem, ze strachu przed kolejnymi razami spełniającym każdą zachciankę silniejszych od siebie. Ale bywa, że mimo wszystko trwa nie chyląc kornie czoła i nie zginając karku. Ciągle licząc, że Pan w końcu pozrywa jego więzy…. Bo na nikogo innego liczyć nie może. „Przecież zawsze tak było” – mówią ludzie z Meszek i Kedar – czemu nagle się buntuje, co nagle mu się nie podoba?
I to jest w tym wszystkim najgorsze. Ta wyniosłość otoczenia, które bagatelizując ucisk krzywdzonego poucza, że dobry chrześcijanin „krzywdy cierpliwie znosi” i „urazy chętnie daruje”. Że dobry chrześcijanin powinien kochać swoich nieprzyjaciół, a nie życzyć im, by musieli się zawstydzić, by ich dzieło uschło, by Bóg im nie błogosławił. Gnębiony i uciemiężony chrześcijanin ma wyrzec się pragnienia sprawiedliwości – mówią – bo przecież trzeba być jak Bóg miłosiernym….
Podobno święty Augusty uczył, że kiedy Pismo mówi, że Bóg się mści, nie znaczy, że On nie oddaje złem za złe. Nie karze „z rozkoszy radowania się z cudzej biedy” – co byłoby złe – ale z powodu umiłowania sprawiedliwości – co jest dobre. Nie jest złym łaknąć i pragnąć sprawiedliwości. Nawet jeśli ciemiężyciela zaboli, że nie może dalej ciemiężyć…
Modlitwa bitego?
Niech się moi wrogowie zawstydzą
i odstąpią od swojej nieprawości
Niech dzieło budowane na krzywdzie się nie uda
niech nie będzie dziełem, któremu Pan pobłogosławi…
W domu Boga nie ma miejsca na lepszych i gorszych, na panów i sługi; na ucisk, na krzywdy, na niesprawiedliwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |