Jakieś raptowne ruchy, z których więcej szkody niż pożytku. Słowa nie w porę. Przyśpieszone bicie serca, które zmusza do skupienia nie na huraganie własnych emocji, zaciemnia wzrok. Coraz częściej przyłapujemy się na tym, że milczeć nie umiemy. Nie umiemy zostawić, zatrzymać, spuścić oczu.
Po wysiłku: oczekujemy nagrody. Nasz post – domaga się w zamian obfitości. Modlitwa – pociechy. Spowiedź – upewnienia. A tu, w tym grobie, leży umęczone ciało Jezusa. Nie ma ulgi – tylko oczekiwanie. Jest ta dojmująca, docierająca po głębi serca świadomość, że nic się już nie da zrobić. Że nic nie możemy. Że cali jesteśmy w Jego ręku.
To zmienia wszystko.
Dodaj swój komentarz »