Adwentowe klimaty (jak lubimy mówić) to nie tylko półmrok świątyni, lampiony czy zapalone świece. To przede wszystkim obietnica. Obwieszcza ją z mocą czwarta zwrotka tradycyjnego śpiewu. „Consolamini. Consolamini popule meus. Cito veniet salus tua!” Pocieszcie. Pocieszcie mój lud. Szybko nadejdzie twoje zbawienie!
Oczywiście spożywając chleb ucisku i pijąc wodę utrapienia rozglądamy się wokół, szukając Wybawiciela, podejrzewając że nas opuścił. A szukając pocieszenia jesteśmy gotowi wznosić ręce ku niebu i wołać: gdzie jest Twoje „rychło”?
Tymczasem Jezus zdaje się mówić: nie szukajcie pocieszenia; niech wam wystarczy Pocieszyciel. Uzbrojeni w Jego moc idźcie pocieszać, uzdrawiać, oczyszczać, karmić… Szybko zobaczycie jak nadchodzi Boże zbawienie.
Z nauczania Benedykta XVI
Zaakceptować drugiego, który cierpi, oznacza (…) przyjąć na siebie w jakiś sposób jego cierpienie, tak że staje się ono również moim. Właśnie dlatego jednak, że staje się ono teraz cierpieniem podzielanym, że jest w nim obecny ktoś inny, oznacza to, że światło miłości przenika moje cierpienie. Łacińskie słowo con-solatio, pocieszenie, wyraża to w piękny sposób, sugerując « bycie-razem » w samotności, która już nie jest samotnością. Ale także zdolność akceptacji cierpienia z miłości do dobra, prawdy i sprawiedliwości stanowi o mierze człowieczeństwa, jeżeli bowiem ostatecznie mój dobrobyt, moja nietykalność jest ważniejsza od prawdy i sprawiedliwości, wówczas panuje prawo mocniejszego; wówczas dominuje przemoc i kłamstwo (Spe salvi, 38).