Kościół nie powinien robić trudności w kremacji zwłok, jeżeli ktoś tego pragnie...jeżeli chodzi o modlitwę...wystarczy na urną mówić .."z prochu powstałeś i prochem jesteś"...Zdecydowanie nie popieram tego co wrowadzili biskupi..
Ależ Kościół nigdy nie czynił trudności w kremacji zwłok. Chodzi właśnie o modlitwę. Jeśli ktoś chce zrobić "na przekór" i zobowiąże najbliższych do spopielenia swego ciała, to po co wymagać katolickiego pochówku? Niechby i rozsypać popiół w polu. Trzeba być konsekwentnym do końca.
Kościół nie powinien robić trudności w kremacji zwłok, jeżeli ktoś tego pragnie...jeżeli chodzi o modlitwę...wystarczy na urną mówić .."z prochu powstałeś i prochem jesteś"...Zdecydowanie nie popieram tego co wrowadzili biskupi..
Rozumiem, że niektórym ... zależy na trumnie, bo dla nich ważny jest kod DNA , ale katolicy chyba wierzą przecież w życie pozamaterialne i nam kod DNA nie jest potrzebny, bo Pan Bóg nie jest kosmitą, a Pan Jezus nie jest UFO.
Jestem katolikiem, wierzącym katolikiem i chcę być spopielony. A czy ksiądz pójdzie na mój pogrzeb, czy się pomodli nad prochami mymi to w zasadzie - wisi mi. Dla mnie ważny jest BÓG, nie ksiądz i nie biskupi którzy prawo stanowią wedle siebie a nie według BOGA. I zawsze w chorobie jest przy mnie PAN mój i BÓG mój za sprawą mej modlitwy. Mojej modlitwy - nie księdza. A czy ciało w trumnie grzebane nie staje się prochem, a w jaki sposób się to staje? Czy ktoś widział ? Ja tak i wiem że spopielenie jest godniejszym pochówkiem od trumny.
na tym polega TWÓJ problem. nie "Bóg MÓJ" nie "Pan MÓJ" tylko NASZ. z ciebie to chyba taki mały egoista, ma być tak i tak, bo jak nie to zacznę tupać nogami i się obrażę na MOJEGO Pana Boga i MOJEGO księdza - mają robić co mówię, bo im daję na tacę...;)
a poważnie - myślę że ludzie którzy chcą być spopieleni podświadomie boją się śmierci - może boją się że się obudzą w trumnie?
Tak, prawdą jest że BÓG i Pan jest NASZ, czyli kościoła który razem tworzymy. Lecz jako jednostka tegoż nie mówię w liczbie mnogiej do BOGA a w pojedynczej, własnej. Proszę też nie przekręcać mych słów a raczej czytać ze zrozumieniem. Czy boję się śmierci? Nie, nie, żyję z tą świadomością na tyle długo że jestem oswojony z myślą o tym. Jednakże świadomość że po śmierci mogę przyczynić się do ochrony środowiska a także do wielu innych spraw dotyczących przeżyć bliskich taka jest moja wola. Niestety, mam odwrotny pogląd co do egoistów i snobów, właśnie ci chcą trumny i makijażu.
Nie wydaje mi się, by pojęcie "pogrzebać" było tożsame semantycznie z "umarłego włożyć do trumny i zasypać ziemią". Z biologicznego punktu widzenia w urnie czy w trumnie - podobny efekt. Z tym że w pierwszym przypadku zniwelowanie ludzkiego ciała jest natychmiastowe, zaś w tym drugim - wszelkie robactwo toczy ciało i doprowadza do zniszczenia, lecz trwa to znacznie dłużej(obrzydliwa perspektywa). Jeśli chodzi natomiast o aspekt duchowy, to przecież człowiek ma naturę dwoistą - posiada ciało i duszę. A dusza jest właśnie nieśmiertelna. Pozdrawiam
A zmartwychwstanie ciała to co? Ono też jest na swój sposób nieśmiertelne. Oczywiście będzie ono inne niż teraz ale jednak... Poza tym kremacja zwłok zwykle ma związek z jakimiś wierzeniami, że jak ciało zmarłego skremowane jest w domu, to on jest też... Co jest niezbyt chrześcijańskie. Oczywiście mówię o sytuacji, w której urnę się trzyma w domu. Gdy się ją chowa do trumny to faktycznie nie ma większego znaczenia, czy będzie to ciało czy prochy... Ważne żeby był pogrzeb i żeby zmarłego faktycznie pogrzebać. Natomiast mi osobiście pogrzeb w trumnie wydaje się bardziej naturalny. Poza tym raczej dla zmarłego zjadanie ciała przez robaki nie jest "obrzydliwą perspektywą"... Tak jak mówię, po Sądzie Ostatecznym wszystkie ciała zmartwychwstaną w nowej formie. Natomiast mi kremacja kojarzy się z tym, że urnę stawia się gdzieś w domu albo prochy się gdzieś rozrzuca, co nie jest na pewno zgodne z chrześcijaństwem... Najważniejsze, żeby był pogrzeb. Czy prochów, czy ciała, to nie ma już aż takiego znaczenia.
Człowiek jest jednością, jest duchowo-cielesny, ale nie dwuskładnikowy.... Ale ja sobie myślę, że mój pogrzeb najlepiej zostawić tym, co zostaną. A swoją drogą pierwsi chrześcijanie nieraz płonęli i bywali też zjadani przez zwierzęta, więc z pogrzebami bywało różnie...
Trzeba pamietac o tych zmarlych rozszarpanych przez zwierzyne,polknietych przez rekina,spalonych,spoczywajacych na dnie morz i pewnie zjedzonych przez ryby. itp.Oni nie beda pogrzebani,ale pamietamy.
Ludzie, czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Jeżeli Pan Bóg będzie chciał nas przyjąć w swym Królestwie to tam będziemy niezależnie od tego czy nasze ciało będzie w urnie czy w trumnie czy np. będzie spoczywać na dnie morza po jakiejś katastrofie. I jakie znaczenie ma tu mieć modlitwa? Przecież szczerze pomodlić się za zmarłego można zawsze i wszędzie, nawet wtedy gdy prochy są w urnie, ba- nawet gdy ciała w ogóle nie ma- liczy się pamięć i chęć ostatniego pożegnania oraz moment szczególnej modlitwy za osobę zmarłą!
Co jest złego w obecnym stanie rzeczy? Podam przykład ze swojej najbliższej rodziny sprzed paru lat- najpierw odbyło się bardzo prywatne "pożegnanie ciała" przez ścisłą rodzinę, następnie kremacja, następnego dnia lub za dwa dni Msza Św. żałobna w parafii (bez tej urny!), a potem ostatnie pożegnanie z księdzem na cmentarzu i pochówek w kolumbarium. Wszystko odbywało się godnie, po chrześcijańsku i jestem właściwie pewny, że ani dla zmarłego ani tym bardziej dla Boga nie miało znaczenia to, że trumny z ciałem nie było w kościele. I tyle. Takie ścisłe trzymanie się jakichś rytualnych przepisów bardziej kojarzy mi się z tradycją żydowską
to napisze jak jest to u mnie..ciało przebywa w trumnie przez noc w kościele..rodzina może czuwać przy zmarłym-następnego dnia jest msza pogrzebowa..następnego dnia,lub innego w terminie który jest podany do kremacji..ksiądz jedzie do krematorium,i jeszcze tam odmawiana jest modlitwa ( w kaplicy przy krematoryjnej)---co rodzina z robi z prochami,to już jej problem..sporo prochów zasila róże rosnące na terenie przykościelnym przy murze z tabliczkami zmarłych parafian
Pana Jezusa pochowano w grobie.Kobiety przyszły skoro świt namaścić Jego ciało.Chrystus zmartwychwstał-nie stworzył swego ciała z popiołu. Maryja zasnęła i aniołowie zabrali ją do nieba.Nie zabrali jej urny tylko ją (duszę i ciało).Też kiedyś chciałam żeby moje ciało skremowano ale teraz wiem,że pochowanie w grobie jest wyrazem mojej wiary w zmartwychwstanie i tego,że moje ciało jest mieszkaniem Ducha Św..A co z ciałami świętych,które ciała Bóg ochronił od rozkładu?
nasz cmentarz parafialny to bagno błota -ja nie chcę być pochowana tradycyjnie .gdyż tam trumny z ciałami pływają w wodzie .To jest teren po wykopaliskach -gliniasty jJakoś nic w tym kierunku nie zrobiono.wiele grobów grzężnie w błocie .Dlatego chcę być spopielona i spoczywać w urnie na miejscu -gdzie spoczywa mój mąż
Jeśli ktoś chce zrobić "na przekór" i zobowiąże najbliższych do spopielenia swego ciała, to po co wymagać katolickiego pochówku? Niechby i rozsypać popiół w polu. Trzeba być konsekwentnym do końca.
Jestem katolikiem, wierzącym katolikiem i chcę być spopielony. A czy ksiądz pójdzie na mój pogrzeb, czy się pomodli nad prochami mymi to w zasadzie - wisi mi. Dla mnie ważny jest BÓG, nie ksiądz i nie biskupi którzy prawo stanowią wedle siebie a nie według BOGA.
I zawsze w chorobie jest przy mnie PAN mój i BÓG mój za sprawą mej modlitwy. Mojej modlitwy - nie księdza. A czy ciało w trumnie grzebane nie staje się prochem, a w jaki sposób się to staje? Czy ktoś widział ? Ja tak i wiem że spopielenie jest godniejszym pochówkiem od trumny.
a poważnie - myślę że ludzie którzy chcą być spopieleni podświadomie boją się śmierci - może boją się że się obudzą w trumnie?
Tak, prawdą jest że BÓG i Pan jest NASZ, czyli kościoła który razem tworzymy. Lecz jako jednostka tegoż nie mówię w liczbie mnogiej do BOGA a w pojedynczej, własnej.
Proszę też nie przekręcać mych słów a raczej czytać ze zrozumieniem.
Czy boję się śmierci? Nie, nie, żyję z tą świadomością na tyle długo że jestem oswojony z myślą o tym. Jednakże świadomość że po śmierci mogę przyczynić się do ochrony środowiska a także do wielu innych spraw dotyczących przeżyć bliskich taka jest moja wola. Niestety, mam odwrotny pogląd co do egoistów i snobów, właśnie ci chcą trumny i makijażu.
Chyba to coś znaczy.
Poza tym kremacja zwłok zwykle ma związek z jakimiś wierzeniami, że jak ciało zmarłego skremowane jest w domu, to on jest też...
Co jest niezbyt chrześcijańskie.
Oczywiście mówię o sytuacji, w której urnę się trzyma w domu. Gdy się ją chowa do trumny to faktycznie nie ma większego znaczenia, czy będzie to ciało czy prochy...
Ważne żeby był pogrzeb i żeby zmarłego faktycznie pogrzebać. Natomiast mi osobiście pogrzeb w trumnie wydaje się bardziej naturalny. Poza tym raczej dla zmarłego zjadanie ciała przez robaki nie jest "obrzydliwą perspektywą"... Tak jak mówię, po Sądzie Ostatecznym wszystkie ciała zmartwychwstaną w nowej formie. Natomiast mi kremacja kojarzy się z tym, że urnę stawia się gdzieś w domu albo prochy się gdzieś rozrzuca, co nie jest na pewno zgodne z chrześcijaństwem...
Najważniejsze, żeby był pogrzeb. Czy prochów, czy ciała, to nie ma już aż takiego znaczenia.
Co jest złego w obecnym stanie rzeczy? Podam przykład ze swojej najbliższej rodziny sprzed paru lat- najpierw odbyło się bardzo prywatne "pożegnanie ciała" przez ścisłą rodzinę, następnie kremacja, następnego dnia lub za dwa dni Msza Św. żałobna w parafii (bez tej urny!), a potem ostatnie pożegnanie z księdzem na cmentarzu i pochówek w kolumbarium. Wszystko odbywało się godnie, po chrześcijańsku i jestem właściwie pewny, że ani dla zmarłego ani tym bardziej dla Boga nie miało znaczenia to, że trumny z ciałem nie było w kościele. I tyle. Takie ścisłe trzymanie się jakichś rytualnych przepisów bardziej kojarzy mi się z tradycją żydowską