Być może dopiero włożywszy rękę do zranionego boku Tomasz zrozumiał, że nie liczy się plan, rozwiązanie, wskazówki…
Ile argumentów potrafimy znaleźć na swoje usprawiedliwienie. Zranienia dzieciństwa, trudności życia, zmieniające się czasy, inna kultura, samorealizacja, wolność wyboru...
Życie nadzieją na szczęśliwą wieczność u boku miłującego Boga powinno być źródłem radości, choć doświadczamy zranień, cierpień, samotności, odrzucenia.
Poprzez tę tajemnicę zranionego Serca nieustannie rozlewa się także na ludzi naszej epoki odradzający strumień miłosiernej miłości Boga.
Jeśli mi na kimś zależy i czuję, że moje upomnienie może zranić, powinnam oddać tę sprawę Jezusowi.
Jezus czeka, bym, przyszła do Niego z moim poczuciem bezradności, bym oddała Mu, to, co we mnie słabe, nędzne. Bym oddała Mu swoje zranienia
Słowa prawdy nie zawsze przynoszą radość. Czasem zabolą, zranią. Niosą jednak oczyszczenie i dopiero z czasem człowiek zauważa ich wartość
Spowiedź pomaga nam zrozumieć proces pokonywania zła, a więc rzeczywistość grzechu i przemieniającą moc Bożego miłosierdzia. Dlatego w złamanym i zranionym świecie warto odnowić praktykę regularnej spowiedzi.
W spotkaniu z Jezusem chodzi o to, by nie uciekać, ale otworzyć przed Nim swoje serce, nawet gdy jest ono zranione, zagubione czy wątpiące.
W świecie wywróconym „do góry nogami”, jak latarnie wskazujące drogę okrętom, winni lśnić chrześcijanie, a w ich oczach wypisane polecenie Jezusa: kochaj tak jakby Cię nigdy nikt nie zranił.
Nie kiedyś. Przecież, o ile jestem z Nim, już dziś.