Bóg chwyta nie mających czego się chwycić. Tylko dlatego, że nie mają.
Może trzeba ogłuchnąć by wreszcie usłyszeć. Oślepnąć, by zobaczyć. Doświadczyć niemocy by uwierzyć.
Nie jest potrzebny kataklizm. Jakieś szczególne zagrożenie. Wystarczy samobójcze zdanie na siebie.
Strzała i miecz zaostrzony to atrybuty raptusów i gwałtowników. Ale tylko dzięki nim zbawienie ma szanse dotrzeć aż po krańce ziemi.
Wilk z barankiem, cielę i lew pasące się pospołu, poganiający je chłopiec… Brzmi jak bajka na dobranoc dla naiwnych dzieci.
Jezus deklaruje wolę pójścia do domu Zacheusza. Bo dla Boga, dla Jego miłosiernej miłości, nie ma formalnych przeszkód.
Szczytem, górą do zdobycia, jest granica ludzkiej wolności. Jezus idzie do człowieka i na niej się zatrzymuje.
Miłością ocalającą, trwalszą od gór i pagórków, skałą i wzgórzem jest On, Emmanuel, Bóg z nami w Osobie Syna.
Nie tylko wizjoner. Przede wszystkim świadek nadziei. W czasach pokoju i dobrobytu, także na wygnaniu, w niewoli.
W Instrukcji nie chodzi o matematyczne wyliczenie co wolno, a czego należy unikać. Dokument chce sprostać wyzwaniu, jakim dziś jest „ewangelizacja śmierci”.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?