On wie, że twarda gleba grzechu i egoizmu nie przyjmie wody miłości i miłosierdzia. Wie, że musi zostać „uprawiona” cierpieniem...
Dodajemy do cudzego zła własne? Pozwalamy wyjść z wody po wyznaniu grzechów, czy może trzymamy w niej, albo próbujemy podtopić?
Wiem, że ludzki gniew potrafi zniszczyć. Spalić jak gwałtowny ogień, zatopić jak wezbrana woda. Ale znam to tylko z opowiadań...
Chrzest Janowy jest chrztem sługi, chrzest Chrystusowy jest chrztem Pana, chrzest Janowy — w wodzie, chrzest Chrystusa — ,,w wodzie i w Duchu Świętym"...
Bóg obiecuje pragnącym sprawiedliwości niepokonaną siłę. Obiecuje spragnionym obfitość wody tak wielką, że będą ją mogli marnować, Ale potrzebuje naszego pragnienia.
Tym, co burzy nasz pokój z Bogiem, jest doświadczenie grzechu. Powoduje to lęk i oddala nas od boskiego źródła wody żywej.
Potrzebował Jan znaku po tym, co usłyszał, gdy Jezus wychodził z wody? A może bardziej potrzebował rozjaśniającego serce i umysł Słowa?
Pod dębami, człowiek Bogu przynosi wodę do obmycia stóp i zastawia stół. Po wiekach Bóg obmyje nogi człowieka i zaprosi na Ucztę.
Jednym z najpopularniejszych polskich zwyczajów jest śmigus-dyngus – polewanie się wodą w Poniedziałek Wielkanocny. Ale w niektórych miejscowościach zachowały się też inne ciekawe tradycje.
Ściany i dach może by i ustały, ale cóż z fundamentem? Wezbrana woda podmyła piasek. Budynek złożył się jak domek z kart.
Lepiej niż oryginalnym być wiernym.