Komentarz do Ewangelii św. Jana, Traktat 72, na piątek wielkanocny.
„Idę łowić ryby” to odpowiedź na niepewność. „Idę robić to, co umiem. Jeśli Jezus chce ode mnie czegoś więcej, musi mi to jakoś powiedzieć, bo ja nie rozumiem”…
W tych z pozoru małych rzeczach tkwi nasza moc. Świętość osiąga się dzień po dniu, będąc wiernym w małych rzeczach, w sprawach codziennych
Przystanek VI. Zmartwychwstały Pan objawia się wspólnocie uczniów.
„Idę łowić ryby” to wyznanie bezradności wobec nowego, wielkiego zadania. Łowić ryby to było coś, na czym się znał. Zajęcie, które mogło pozwolić normalnie żyć. Ale gdy zobaczył Jezusa na brzegu rzucił się w wodę.
W chrześcijaństwie chodzi o zbawienie. Dar Boga i pragnienie człowieka skrzyżowane w Nim. Zmartwychwstałe w Nim.
Większość Polaków nie wyobraża sobie wigilijnego stołu bez karpia. Smażony, w galarecie, po żydowsku, na szaro... W książkach kucharskich aż roi się od przepisów na potrawy z tej ryby. Ale podobnie jest tylko u niektórych naszych sąsiadów. W innych krajach karpia na wigilię się nie je. Co sprawiło, że karp zawojował właśnie Polskę?
I chleb i pieczona ryba. Tak, chciałbym tam być.
Dobrze, że jesteście. Słudzy od pięciu chlebów i dwóch ryb.
Umocnij nas, Panie, już nie kawałkiem ryby, ale Chlebem dającym życie...
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...