Woda wypływa spod prawej strony świątyni, od strony południowej, bo w południe ukrzyżowano Pana...
Woda uzdrowienia płynąca z rany Chrystusa dotknęła mnie już dawno. Rosnę nad brzegiem rzeki. Ale czy przynoszę owoce? Czy ludzi wokół mnie dotyka uzdrowienie?
Bóg nie tylko troszczy się o moje ziemskie życie i gdy trzeba wyprowadzi dla mnie wodę ze skały, ale daje mi znacznie więcej – wodę żywą, która otwiera mi drogę do wieczności.
Daje życie, obmywa, wyznacza nowy początek. Symbolika wody, także w Biblii i liturgii, jest przebogata. Warto ją czuć.
W starożytności chrześcijańskiej udzielano chrztu przez trzykrotne zanurzenie i wynurzenie się ze źródła chrzcielnego. Zanurzenie w wodzie oznaczało śmierć dla grzechu, a wynurzenie z wody było znakiem narodzin do nowego życia dziecka Bożego.
Chrystus nazywa siebie skałą, z której tryska niewyczerpane źródło wody żywej; w śmierci staje się On źródłem życia.
Na spokojnych wodach życia „Panie, ratuj” niepotrzebne.
Otwarcie się na Ewangelię prowadzi do odnowionego świata, który zdąża ku wieczności, do „źródeł wód życia”.
Słowo jest Barankiem prowadzącym do wód życia i Pasterzem, strzegącym owczarni przed wilkami.
Nie musieliśmy kluczyć po pustyni w poszukiwaniu wody życia. Nie zacieraliśmy za sobą śladów w obawie przed pościgiem nieprzyjaciela.
Trud nie jest celem sam w sobie, ale stanowi drogę przemiany mentalności świata w mentalność ewangeliczną.