Gdy przemierzamy „Drogę Krzyża”, porażają nas dwie oczywistości: oczywistość niszczącej siły grzechu i oczywistość uzdrawiającej mocy Bożej Miłości.
Przestrzeń między Bogiem a nami... W wierze doświadczamy tego, że jedyną siłą, która tę przestrzeń pokonuje, jest miłość.
Bóg nie bał się zrezygnować ze swojej wszechmocy, władzy, siły właśnie dlatego, że płonie ku człowiekowi zazdrosną miłością.
Kiedy jedna z osób traci siły, słabnie jej wiara, nadzieja i miłość, często sama obecność drugiego człowieka pomaga przetrwać ciężki czas.
Przebaczenie to najtrudniejsza forma miłości. Nie ma w niej granicy typu „od… do…”.
Wiara pomaga przyjąć, że to, co mnie spotyka, jest po coś, jest w jakimś celu. Miłość daje siłę, by nie narzekać.
Chrystus zmartwychwstaje niezależnie od tego, co się dzieje w świecie. Zwycięża swą miłością i dobrocią. Naszą siłę czerpiemy z Jego zmartwychwstania!
Słuchać Słowa i przyjmować je. Pozwolić, by ono rozkrzewiło się w sercu, w duszy, by przenikało wszystkie siły człowieka. By zaowocowało miłością.
Błogosławienie znakiem krzyża jako pełnoprawny wyraz kapłaństwa powszechnego wszystkich ochrzczonych powinno na nowo i z większą siłą wkroczyć do codziennego życia i nasycić je mocą Chrystusowej miłości.
Wczoraj ojciec gotów wybaczyć i umrzeć zamiast syna. Dziś władca pewny własnej siły. Za chwilę skruszony grzesznik błagający miłosierdzia. Wielkość i małość, miłość i grzech i skrucha zmieszane w człowieku.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...