Co bardziej kłóci się z miłosierdziem – oburzenie, czy pomijanie sprawiedliwości i miłości Bożej?
#EwangeliarzOP || 2 marca 2019 || Mk 10, 13-16
Jak mógł zdradzić? – pytam oburzony. Ale po chwili przychodzi zawstydzenie. Przecież ja nie raz pytałem podobnie. Zdradziłem przyjaźń z Nim dla zarobku, lepszego stanowiska, wygodniejszego życia.... Nie?
Mówienie i pisanie o Kościele-Matce dziś najczęściej wywołać może śmiech lub oburzenie. Ze zrozumieniem gorzej.
Pierwszą rzeczą, o którą prosi jest chwała. Z pozoru dziwna prośba, rodząca być może oburzenie na brak skromności.
Wobec wielorakich bied tego świata nie wystarczy być dobrym. Nie wystarczy dobre słowo. Nie wystarczy ani wzruszenie, ani oburzenie.
Zgorszenie to nie wywołanie oburzenia świątobliwych, którzy będą wytykali palcami. Chodzi o doprowadzenie człowieka do grzechu. Choćby przez zły przykład. Albo tym, że ktoś przeze mnie będzie klął na czym świat stoi.
Członkowie Sanhedrynu nie musieli mieć widzeń, by zauważyć podobieństwo. Wystarczyły nie zionące gniewem i nienawiścią oczy.
Jeśli chciałbyś dom swojej pobożności budować bez regularnego przyjmowania sakramentu pokuty, to uważaj: w najlepszym razie wyjdzie z tego socrealistyczne straszydło, w którym nic z niczym nie będzie współgrać.
...przez tych, którzy sami nazywają się kościołem.
I wynik tej wojny już się nie zmieni.