Każdego dnia staję przed wyborem między tym, co dobre i sprawiedliwe, a tym co wygodne. Co dziś wybiorę?
A jak to jest dziś? Różnych proroków nam nie brakuje. Którzy są prawdziwi, którzy fałszywi? Myślę przekornie, że niekoniecznie ci, którzy za proroków uchodzą.
Dziś jest czas patrzenia, kontemplacji, wejścia w sam środek dramatu. Gdzie nie jest się widzem, biernym świadkiem wydarzeń.
Duch Boży sprawia, że możemy odczytywać Dobą Nowinę w kontekście naszego „dziś”, ale z ciągłym wychyleniem ku przyszłości.
Jeśli będziemy karmić się słowem Bożym, proroctwo Izajasza wypełni się i w nas.
Bo przychodząc ubrany byle jak okazujesz pogardę dla zapraszającego.
Jezus przywraca wzrok, ale otwiera również na sprawy królestwa. Uzdrowienie fizyczne otwiera serce na większą miłość.
Bliskość Boga, który jest na ciągłym dyżurze, uświadamia, że droga wielkopostna nie jest galopowaniem na oślep.
Być może słaba wiara musi runąć, jak dom zbudowany na piasku, by otwarły się moje oczy
Przekaz Ewangelii jest jednoznaczny. Nie chowaj się. Ani pod korcem, ani za plecami, tym bardziej w kącie. Wchodź na świecznik i trwaj.
… choć do jednego celu.