Dostrzegłem dobro, które od zawsze widzi we mnie Bóg i chcę, by wypełniło moje serce, całe życie, przemieniło relacje z Nim i z bliźnimi.
Bóg kocha za darmo i taka ma być też moja wiara, bezinteresowna. Ma być wyrazem mojej miłości ku Niemu, odpowiedzią na Jego miłość.
Bóg idzie z nami, bo pragnie, abyśmy stali się na wzór obrazu Jego Syna.
Cokolwiek czynimy, powinno być przeniknięte miłością. Bo sami w miłości Boga zostaliśmy zanurzeni.
Dwadzieścia osiem lat musiało upłynąć, żebym zaczęła porządkować moje poplątane życie, powoli poznając Boga w Jego Kościele. Droga przez pustynię bez „żywej wody”.
Nie muszę przed Bogiem i ludźmi udawać doskonałości. Mogę lgnąć do świętości Jezusa i na nią liczyć.
Poprzez tę tajemnicę zranionego Serca nieustannie rozlewa się także na ludzi naszej epoki odradzający strumień miłosiernej miłości Boga.
Doświadczając darmowej, nieustannej Miłości Boga Kościół otwiera się, by dzielić się tym, czym żyje.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że gdyby Bóg odwrócił od nas swoją Miłość, zginęlibyśmy w oka mgnieniu.
Jeśli ktoś lekceważy Boga i Jego słowo to dlatego, że nie doświadczył Jego miłości i nie potrafi w nią uwierzyć.
Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.