Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.
Jubileusz pewnej instytucji. Słuchając okolicznościowych przemówień uświadomiłem sobie w pewnym momencie, że siedzimy w miejscu, gdzie przed tysiącami lat płynęła Wisła. Lustro wody sięgało poziomu sufitu goszczącej nas sali. Później cofający się lodowiec zmienił bieg rzeki, przyszedł człowiek i zaczął gospodarować pośród jezior i lasów. Czym jest czterdzieści lat w tak długiej historii?
Albo wysad solny między Gostyninem a Kłodawą. Natura przez tysiące lat gromadziła sól na dnie oceanu aż nadszedł niewyobrażalny kataklizm, swoją potęgą wywracający złoże o dziewięćdziesiąt stopni. Jesteśmy panami natury? Nie łudźmy się…
Kruchość? Owszem. Co nie znaczy bez sensu. Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch. Powołał nas do nieśmiertelności. Do wieczności. Choć tymczasowo umieszczonemu w czasie i przestrzeni trudno wyobrazić sobie, czym ona jest. Dlatego nawet nie próbuję. Wybieram drogę. Pewną. Z będącymi ze mną i nie będącymi przeciwko mnie. Z Jezusem i za Jezusem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |