Bo życie z Życia, dobro z Dobra, a miłość z Miłości.
Mając pierwsze dary Ducha, przez którego wskrzesiłeś z martwych Jezusa, czyli mając dar dobroci, uwalniamy się od wszelkich dylematów. Wystarczy być dobrym. Najczęściej słyszany argument. Ale co uzasadniający? Głębię? Maksymalizm? Świętość? Nie! Raczej unieważniający wszelki wysiłek ducha i woli. Po co niedzielne Msze święte, po co te wszystkie posty, umartwienia, Komunia wielkanocna, pierwsze piątki i soboty, ruchy i spotkania modlitewne, procesje i pielgrzymki. Przecież wystarczy nikogo nie zabić, nie okraść, nie cudzołożyć i… być dobrym. Dobro argumentem za bylejakością, przeciętniactwem, unikaniem odpowiedzialności i zaangażowania, tym wszystkim, co bywa nazywane tworem chrześcijańsko podobnym? Nie, takie dobro nie ma już nic wspólnego z Tym, o którym Jezus powiedział, że tylko On jest dobry.
To może trzeba, a może właściwie już nie trzeba, pytać o miarę dobra. Zaiste, wysoka to miara. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje (…) Dobry Pasterz życie swoje oddaje za owce.” Za kogo możesz, chcesz, oddać życie?
Od czego zacząć, by stać się zdolnym do oddania życia? Od czego zacząć, by być dobrym, jak Bóg? „Panie, dobry jak chleb…” „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.” Życia, czyli dobra, bo dobro jest życiem Boga. Dobro jest w Chlebie. Chleb jest dobrem. Stajesz się dobrem karmiąc się Chlebem. Bo stajesz się Tym, którego przyjmujesz. Choćby człowiek nie wiem jak upierał się przy swoim, nie ma innej drogi. Bo „beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Nie staniesz się dobrem bez Tego, który jest dobrem.
Dobry, bo życie oddaje. Wbrew pozorom nie chodzi o śmierć, o męczeństwo. Chociaż wierzącym w każdym czasie ta perspektywa nie jest obca i odległa. Częściej niż patosem i spektakularną śmiercią życie oddawane jest niezauważalnym wysiłkiem. „Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w małych rzeczach, nad wieloma cię postawię. Wejdź do radości twego Pana.” Pamiętasz kiedy zostały powiedziane te słowa? Przypowieść o talentach. Dobro nierozłącznie związane jest z rozwojem, mnożeniem, przynoszeniem zysku (kto chce zyskać życie, traci je). Więc to mnożenie jest nieustannym traceniem, czy zatracaniem się w Bogu. Wiernym, konsekwentnym. Czasem aż do znudzenia. Bo przecież bardziej niż wkręcaniem po raz kolejny tej samej śrubki na taśmie można się znudzić i zmęczyć, i zniechęcić, kolejną spowiedzią, kolejnym postanowieniem poprawy, kolejna próbą pokonania tego samego grzechu, kolejną walką o czas dla Boga i siebie, kolejną… Dziesiątą, setną, tysięczną, tak długo, aż Pan nasz przyjdzie – jak mawiali święci starcy. Bo tylko On „nie zniechęci się, ani nie załamie, aż utrwali prawo na ziemi”. Tylko karmiony Nim nie zniechęci się ani nie załamie. Bo życie z Życia, dobro z Dobra, a miłość z Miłości.
Wystarczy być dobrym. Prawda. Dobrym jak Bóg. „W dobrych zawodach wystąpiłem.” Maraton, najwyżej ustawiona poprzeczka. „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.”
„U ludzi to niemożliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe.” A jeżeli dalej twierdzisz, że to niemożliwe, nie mów nigdy więcej, że wystarczy być dobrym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |