Złe słowo i dobrego złym czyni...
Dobry jak Bóg. Dobry jak chleb. Dobry jak… Ostatnie słowo może wskazywać osobę, ale też bywa pytaniem. To zadanie sumienia. Pytanie o dobro należy do jego najważniejszych zadań. Wbrew powszechnemu przekonaniu, że sumienie ma pytać o grzech. Ale ograniczając się wyłącznie do pytania o grzech staje się podobnym do krzesła z wyłamaną nogą. Dobro to przede wszystkim wybór. Czas na ocenę przychodzi po zakończeniu działania. Być może problem grzechu i na tym polega, że nie dokonujemy wyborów. Działamy bezrefleksyjnie. Nie zastanawiamy się nie tylko nad tym, co jest dobre, a co złe. Również co jest dobre, co jeszcze lepsze, a co bardzo dobre. Do dobro jest stopniowalne.
Jak… Osoba i pytanie. Stąd nasz kolejny powrót do Ojców Pustyni[1].
Opowiadano i abba Janie Persie, że kiedyś wpadli do niego zbóje, a on wziął misę i zabrał się do umywania im nóg. Na to wstyd ich przejął i nawrócili się (418).
Mówił ktoś do abba Jana Persa: „Tyle trudu zadaliśmy sobie dla Królestwa Niebieskiego: czy też je naprawdę posiądziemy?” I odrzekł starzec: „Ja wierzę, że posiądę górne Jeruzalem, o którym napisano, że jest w niebie. Prawdomówny jest Ten, który je obiecał: czemu miałbym nie wierzyć? Oto stałem się gościnny jak Abraham, łagodny jak Mojżesz, poświęcony jak Aaron, wytrwały jak Hiob, pokorny jak Dawid, samotny jak Jan Chrzciciel, skruszony jak Jeremiasz, nauczający jak Paweł, mądro jak Salomon… a jak łotr na krzyżu wierzę, że Ten, który z właściwej sobie dobroci dał mi te wszystkie łaski, da mi także i Królestwo (419).
Opowiadano o abba Makarym Egipcjaninie, że szedł kiedyś ze Sketis w góry koło Nitrii, a kiedy już był blisko, powiedział do swego ucznia: „Idź o kawałek drogi przede mną”. Uczeń więc poszedł przodem i spotkał pogańskiego kapłana. I zawołał do niego: „Hej, hej, szatanie, dokąd tak pędzisz?” – a ten zawrócił z drogi, pobił go zostawiając półżywego, a potem wziął swój kij i pobiegł dalej. Wkrótce potem spotkał go biegnącego abba Makary i rzekł mu: „Powodzenia, pracowniku, powodzenia!” Ten zdumiał się i podszedł do niego pytając: „Co we mnie widzisz dobrego, że mnie pozdrawiasz?” Starzec odrzekł: „Widzę cię strudzonego, a nie wiesz, że się na próżno trudzisz”. On zaś na to: „A mną wstrząsnęło twoje pozdrowienie i zrozumiałem, że ty należysz do Boga. Przedtem spotkałem innego mnicha, złego, który mnie zelżył i którego pobiłem na śmierć”. Starzec zrozumiał, że chodziło o jego ucznia. A kapłan uchwycił się jego stóp i mówił: „Nie puszczę cię, póki się nie zgodzisz zrobić i ze mnie mnicha!” I poszli razem do miejsca, gdzie leżał tamten brat i zanieśli go do kościoła na górze. A wszyscy zdumieli się na widok kapłana, i zrobili go mnichem, i wielu pogan z jego powodu zostało chrześcijanami. Mawiał więc abba Makary, że złe słowo i dobrego złym czyni, a dobre słowo i złych czyni dobrymi (492).
Pewien brat pytał abba Pojmena: „Co mam począć z niepokojami, które mnie dręczą?” Starzec mu odpowiedział: W każdej trudności płaczmy przed obliczem Dobroci Bożej, aby się nad nami zmiłowała” (696).
[1] Myśli zostały wybrane z: Apoftegmaty Ojców Pustyni, Kraków 1994 (Źródła Monastyczne, t. 4). Wybrał xwl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |