V Niedziela Wielkiego Postu
XPA
„Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu do picia wino zmieszane z żółcią. On skosztował, ale nie chciał pić. Potem ukrzyżowali Go, a Jego ubranie rozdzielili między siebie, rzucając o nie losy. Po czym usiedli i pilnowali Go. A nad Jego głową umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, król Żydów! Razem z Nim ukrzyżowano dwóch przestępców: jednego z prawej, a drugiego z lewej strony. A przechodzący szydzili z Niego. Potrząsali głowami i mówili: Ty, co burzysz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz, wybaw sam siebie! Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża! Podobnie szydzili wyżsi kapłani, nauczyciele Pisma i starsi. Mówili: Innych wybawiał, a sam siebie nie może wybawić! Jest królem Izraela. Niech zejdzie teraz z krzyża, to Mu uwierzymy! Zaufał Bogu, niech Go teraz wybawi, jeśli Go kocha! Powiedział przecież: Jestem Synem Bożym! Podobnie ubliżali Mu ukrzyżowani z Nim przestępcy” (Mt 27, 33-44)
„Liczniejsi od włosów na mej głowie są ci, co mnie nienawidzą bez powodu. Umocnili się moi wrogowie, którzy niesprawiedliwie mnie dręczą. Czy mam zapłacić za to, czego nie zabrałem? Bo ze względu na Ciebie znoszę szyderstwa, hańba twarz mi okrywa. Stałem się obcy dla braci, nie chcą mnie znać synowie mej matki. Bo gorliwość o Twój dom mnie pochłania i spadły na mnie zniewagi znieważających Ciebie. Jestem złamany na duchu i z sił opadłem. Czekałem na współczucie, lecz bezskutecznie, na pociechę, ale jej nie znalazłem. Bo prześladują tego, którego uderzyłeś, i naśmiewają się z tego, którego zraniłeś.” (Ps 69, 5.8-10.21.27)
Bez znieczulenia. Z całym bogactwem przeżyć, bólu, ciężaru obelg. Życie w pełni. To przyszedłeś przynieść na świat. Żeby mieli życie i mieli je w obfitości. Sam nie bronisz się przed żadnym z odczuć, którego mogłeś doświadczyć. Jeśli masz przyjąć cierpienie, przyjmujesz je. Dziwne, że Bóg nie wiedział, że może wybierać. Przecież dałoby się inaczej. Przecież wszystko się da. Tak lubi mówić człowiek, kiedy jest to dla niego wygodniejsze. Podkreśla możliwość wyboru wtedy, gdy chce uciec przed odpowiedzialnością. Może też uciec w inną stronę – nie miałem wyboru, musiałem. Zależnie od sytuacji. Wszystko jest dla ludzi. Wszystko, czyli moje dobro, moje szczęście bez wkładu własnego.
Jaki powód ma człowiek, żeby dręczyć swojego Boga? Jaki jest tytuł Jego winy? Jezus. Bóg, który zbawia, uzdrawia, naprawia świat. Król Żydów. Ten, który potwierdza, że historia ma wyjście, jeśli jest odczytywana razem z Bogiem. Który docenia korzenie i mądrość pokoleń. Który wie, że nowy dzień przychodzi, gdy przetrwa się wieczór i noc. Ale nie tak trzeba dzisiaj. Już bez przesady. Bóg nie musi naprawiać świata, sami znamy się na tym o wiele lepiej. Mamy swoje prawa. Swoje są najlepsze, bo da się je zmienić. Przecież na świecie nie musi być cierpienia. Znajdą się na to metody. Kiedy nie będzie tych, którzy odczuwają ból, zabraknie już bólu. To takie proste. A Ty dalej swoje, że to wszystko ma sens? A powiedz to rodzicom umierającego dziecka. Powiedz to dzieciakowi, który jest bity przez pijanego ojca. Powiedz to komu tylko chcesz. Każdy Ciebie wyśmieje. Każdy powie, że to nie ma najmniejszego znaczenia. Problemy są po to, żeby je rozwiązywać. Tego zamknąć w takim zakładzie, tamtego ubezwłasnowolnić, innym nie pozwolić się narodzić. Nowy wspaniały świat. Świat szyty na moją miarę.
Historia zatacza koło. Nawet diabelski młyn. Gdy Jezus zaczynał swoją działalność, gdy zaczynał się Wielki Post, doświadczał kuszenia. Dam Ci to, dam Ci to, dam Ci to… Teraz? Pokusy wracają. Subtelniej. Mądrzej. Wybaw sam siebie. Jeśli jesteś Synem Bożym. Zejdź z krzyża. Wtedy uwierzymy. Tu nie musi pojawiać się diabeł. I tak działa w kuluarach. Zostaw krzyż. Wtedy uwierzymy. Wtedy będziesz taki, jak my. A sobie przecież wierzymy. Czy nie o to miało chodzić Jezusowi?
Kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż. No chyba, że nie chce go brać, to może z niego zejść, tak jak Ja. Gdybyś wtedy nie umarł na krzyżu, byłbyś taki fajny. Fajny – słowo, które nic nie przekazuje, za którym nie idzie żadna treść. Wszystko może być fajne, czemu nie Bóg? Łatwiej byłoby wierzyć w Boga, który umie zejść z krzyża. Który nie musi czekać na śmierć, żeby ją pokonać. Który tylko mówi: od teraz wszystko będzie dobrze, mówię wam! Cierpienie to pomyłka. Ból jest bez sensu. Trudności można zostawić. Idźcie i głoście: Wszystko będzie dobrze! Jaka fajna Ewangelia. Przecież to nasza Ewangelia. My też jesteśmy tacy fajni. To takie fajne, pośmiać się z kogoś. Nawet jeśli tym Kimś jest Bóg…
Innych wybawiał, a sam siebie nie może wybawić! Człowiek umie trafiać tak, żeby bardzo bolało. Najlepiej poradzić sobie z wiarą, stawiając na szali prawdziwe dobro. Niech w Twoim życiu sprawdzi się to, co sam dawałeś innym. Ale co dawałeś? Jak trudno jest zrozumieć Boga. A może łatwo? Za łatwo? Chcieli Cię obwołać Królem, bo dostali chleb w obfitości. Ale nie przyszedłeś dla rozdawania chleba. Przyszedłeś, żeby stać się Chlebem. Kiedy zrozumiem tę prawdę, zrozumiem Ciebie i siebie, moje życie, moją wiarę. Innych wybawiałeś, czyniłeś wolnymi. Tutaj też Jesteś Wolny. Wolność Boga przemieniona przez ludzi w Jego samotność i opuszczenie. Ale można też podejść bliżej, okazać współczucie, wsparcie. Można uwierzyć, że Jego krzyż ma sens. Zbliżyć się do czyjegoś krzyża. Nie uciekać spod niego. Nie wyśmiewać. Spróbować zrozumieć. Być blisko, w zasięgu wzroku. Zbliżyć się do czyjegoś krzyża. To jest Miłość.
Kiedy wydaje mi się, że wierzę i wszystko powinno być w porządku, Ty przypominasz, że jesteś ze mną zawsze. Kiedy chcę sam wyznaczać standardy Twojego działania, ukazujesz mi Twój krzyż. Kiedy szukam właściwych możliwości wolnego wyboru, Ty ukazujesz mi możliwość wyboru odpowiedzialności. Tej najważniejszej. Odpowiedzialności w Miłości.
Panie, Ty spoglądasz na mnie z wysokości krzyża. Za każdym razem musisz szukać mnie w innym miejscu. Czasem się boję i nawet nie patrzę w Twoją stronę. Czasem wydaje mi się, że już rozumiem. Nie krzyczę, żebyś opuścił krzyż, ale po cichu temu kibicuję. Wybacz mi, że czasem szukam prostych rozwiązań. Że szukam życia po najmniejszej linii oporu. Bardzo Ciebie proszę, abyś zawsze pozwalał mi rozumieć to, co mnie spotyka. Abyś zawsze przypominał, że Jesteś ze mną. Pozwól zbliżać się do Twojej Świętej Woli. I nigdy nie przestawaj uczyć mnie Miłości Krzyża.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |