Pięć homilii
ks. Leszek Smoliński
W trzecią niedzielę Adwentu Kościół wzywa nas słowami św. Pawła do radości: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się”. Czym jest radość i jak należy ją rozumieć, by nie pomylić jej z płytką wesołością, zabawą czy dobrym humorem? Św. Franciszek z Asyżu uczył, że prawdziwa radość jako dar Ducha Świętego pochodzi z czystości serca. Zdobywa się ją przez pobożną modlitwę. Jej owocami są: gorliwość i troskliwość, nastawienie oraz gotowość duszy i ciała do pełnienia z radosnym duchem wszelkiego dobra. Mamy bowiem w każdym swoim życiowym położeniu dostrzegać obecność Boga i być wdzięcznym.
Kiedy patrzymy na naszą codzienność, to przynosi nam ona konkretne przykłady osób, które odkryły w życiu radość i potrafiły dzielić się nią z innymi. Jedną z nich jest Sługa Boża Marta Robin (1902 – 1981), francuska mistyczka i stygmatyczka, duchowa matka wspólnot świeckich pod nazwą „Ogniska Miłości”. Zadaniem tych grup jest organizowanie pięciodniowych rekolekcji oraz dni skupienia. Na całym świecie jest ponad 70 takich wspólnot, w tym dwie w Polsce. Tę sparaliżowaną kobietę, przez ponad pół wieku leżącą w łóżku, odwiedziło przeszło 100 tysięcy osób. Dla każdego spotkanie z Martą w jej pogrążonym w półmroku pokoju, było nową nadzieją, inspiracją do lepszego życia. Każdy, kto opuszczał jej pokój, wychodził już inny. Ta cierpiąca kobieta wyznała: „Jedna rzecz pozostaje zawsze, i jest ona dostępna dla każdego: radość innych.... dać im trochę więcej spokoju, otuchy, nadziei, wywołać uśmiech, to wszystko jest słodka praca i nie trzeba do tego koniecznie stać na nogach ani mieć dobrego zdrowia. Wręcz przeciwnie. Nikt inny nie zrozumie tego lepiej jak ten, kto wiele przecierpiał”. Dla wielu z nas życie Marty Robin może wydawać się czymś odległym, a jej cierpienia czymś nierealnym. Patrząc jednak w duchu wiary, możemy dostrzec radość, która była związana z nieustanną wspólnotą tej kobiety z Bogiem. Świadczy o tym choćby fakt, że przez pół wieku karmiła się tylko Komunią Świętą.
Co mamy czynić? To pytanie, które stawiali Janowi nad Jordanem celnicy i żołnierze, pozostaje aktualne również dla nas, „ludzi adwentowych”. I warto szukać na nie odpowiedzi w czasie tegorocznego Adwentu, kiedy odczuwamy, że zbliżamy się do spotkania z Panem. Pięknie wyglądają w Adwencie oświetlone ulice. Światło prowadzi wielu ludzi na poranne msze roratnie. Ale jakże wiele światła rozbłyska w sercach ludzi, którzy dokonują dzieła pojednania z Bogiem i wspólnotą Kościoła; kiedy klękają u kratek konfesjonału i odnawiają wewnętrzną radość. „z powodu tego, że zostaliśmy odnalezieni przez Jezusa, który jako Dobry Pasterz przyszedł, żeby nas szukać, bo się zagubiliśmy” (papież Franciszek).
W tym czasie adwentowego oczekiwania na spotkanie z Panem częściej obdarowujmy się uśmiechem, który szczególnie w trudnych chwilach dodaje otuchy. I podejmijmy wezwanie św. Pawła: „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |