Chodzi o prostowanie obrazu Boga, jaki człowiek nosi w swoim sercu.
"Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie ścieżki dla Niego!
Każda dolina niech będzie wypełniona,
każda góra i pagórek zrównane,
drogi kręte niech się staną prostymi,
a wyboiste drogami gładkimi!
I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże."
Słuchacze proroka Izajasza byli często świadkami procesji urządzanych ku czci boga Marduka. Posąg tego bożka był przesuwany na wielkich saniach po drodze, która wymagała wcześniejszego przygotowania; zrównania pagórków, zakopania dołów. Wezwanie proroka było więc czytelne dla Izraelitów: przygotujcie się, Pan nadchodzi!
Jan Chrzciciel wołał słowami Izajasza na pustyni Judzkiej, co także miało swoją wymowę, ponieważ to miejsce jest terenem bardzo nierównym, z wieloma wzniesieniami i zagłębieniami. Słowa te stały się bardzo obrazowym wezwaniem do przygotowania na przyjście Boga. Nie chodzi przy tym tylko o wymiar moralny, rozumiany, jako unikanie grzechu. Ale może bardziej o prostowanie obrazu Boga, jaki człowiek nosi w swoim sercu, o wyzbycie się uprzedzeń w stosunku do Boga i Kościoła, o pozbycie się zapatrzenia się w siebie i arogancji życiowej, kiedy człowiek twierdzi, że poradzi sobie sam. Trzeba usuwać to, co jest kamieniem, przeszkodą i zasypywać braki, doły, które często człowiek sam sobie wykopuje w życiu duchowym, by później w nie wpaść, jak to się dzieje na przykład w przypadku zaniedbania modlitwy. To jest prawdziwa pustynia do wyrównania.
Często wymaga to też zmiany hierarchii wartości w życiu, by ustąpić Bogu należne Mu pierwszeństwo. By nie odkładać prostowania ścieżek życia w nieskończoność, tak jakby to człowiek chciał decydować o tym, kiedy Bóg ma przyjść. Tymczasem Jan Chrzciciel ponagla, radykalnie, że Bóg już teraz nadchodzi, dziś. Wybrał ten czas, by zbawić. Nie można tego odroczyć.
Kiedy po upadku pierwszych rodziców człowiek znalazł się w stanie grzechu, został umieszczony poza Ogrodem Eden, jakby na pustyni. Ta pustynia to też obraz ludzkiego ducha, gdzie człowiek musi podejmować wielki wysiłek, by wydać jakiś owoc duchowy. Ale żaden ludzki wysiłek nie jest bezsensowny, bo jest przygotowaniem pustyni, na przejście Pana. A Chrystus przychodzi w jednym celu: by nam przywrócić miejsce w Rajskim Ogrodzie. Przyjmując naszą ludzką naturę, umiera, by dać nam nowe życie zmartwychwstając w… ogrodzie. Chrystus przychodzi więc na ludzką pustynię ducha, by ją przemienić w Ogród.
Przyjęcie Boga jest wysiłkiem, dla ludzkiej natury zranionej grzechem. Ale ten wysiłek pozwala Bogu objawić swoje zbawienie, do którego zaprasza. I to nie w dalekiej przyszłości, ale dziś! Teraz!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |