Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Czymże tu się chwalić? Normalnością?
Miejsce uprzywilejowane. Miejsce ocalenia. Bóg przemawiający i biorący człowieka w obronę. Bóg zstępujący ku człowiekowi i człowiek, wspinający się ku Bogu. Drabina Jakuba. W dół i w górę. Pionowa belka krzyża. A pozioma? Te wyciągnięte i ogarniające świat ręce? Czy możliwa jest Eucharystia nie ogarniająca ludzkiej biedy, słabości? Wejście w Boży taniec, rytm, bez całej sieci odniesień, relacji, interakcji?
Pytania zasadniczo retoryczne. Przyjąć dar i nie podzielić to zakopać talent w ziemi. Zawinąć minę w chustkę. Ognisko miłości zamienić w schronisko dla egoistów. Z powołanej na prawicę Króla owcy przeobrazić się w stojącego po lewicy, skazanego kozła. To stać się na powrót trędowatym, ślepcem, faryzeuszem dwakroć godnym potępienia. Obraz darów, niesionych dla ubogich, jest nieodłączną częścią najstarszych opisów Eucharystii. Nic przez wieki się nie zmieniło. Miejsce uprzywilejowane, miejsce ocalenia, jest miejscem kształtowania wrażliwości na potrzeby bliźniego. Więcej. Jest miejscem, gdzie tę wrażliwość można wyrazić.
Dzielony chleb
Cotygodniowa Eucharystia młodych, jakich wiele w naszych parafiach. W procesji z darami młodzież niesie chleb. „Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, tak niech miłość złączy nas ofiarna.” Ten sam chleb na zakończenie wędruje do zgromadzonych. Pobłogosławiony, połamany, podzielony. Wędrują okruszyny do stałych bywalców, do zwykłych obserwatorów, do tych, co znaleźli się niby przypadkiem. Tak naprawdę przyszli z nadzieją, że zostaną zauważeni, dostrzeżeni, wysłuchani, zrozumiani, zaakceptowani. „Dlaczego nie ma chleba?!” – woła pewnego dnia proboszcz. Jakby przeczuwając, że z tej pozbawionej jednego znaku Eucharystii ktoś może odejść smutny, zawiedziony, rozczarowany. Że zgaśnie tląca się w sercu iskierka nadziei.
Jagusia
Kto może nam po móc, jeśli nie oni. Tak myśleli jej rodzice i dobrze myśleli. To niemożliwe – mówili – by przystępujący często do Komunii świętej, słuchający każdego dnia Słowa Bożego, okazali się ludźmi kamiennego serca. I nie pomylili się. Pierwszymi byli ci, po których takiego gestu, zobowiązania, trudnej decyzji rezygnacji z kilku godzin w tygodniu, najmniej można było się spodziewać. Jagusia, na ile to było możliwe, odzyskiwała sprawność. Najpierw, w domu, nie mogła się doczekać przyjścia swych młodych przyjaciół. Później oni czekali na nią w każdy czwartek na Eucharystii.
Dzieciaki z ulicy
Przecież nie możemy siedzieć zamknięci jak w getcie ze swoją pobożnością. Zróbmy coś. A może świetlica dla dzieciaków z ulicy? Tak to się zaczęło. Mimo trudności, powątpiewań, braku wsparcia. Wszystkie problemy właściwie rozwiązała niedzielna Eucharystia. Widok procesji z darami był imponujący i wzruszający zarazem. Kosz z nabiałem, jakieś ubrania, pani doktor deklarująca bezinteresowna opiekę, właściciel kina zapraszający na filmowe seanse, wędliny, owoce, słodycze… Bali się, że nie ogarną, nie dadzą rady. Tymczasem nigdy nie zdarzyło się, by któregoś dnia dzieciaki odeszły głodne.
Niech nie wie lewica, co czyni prawica. Być może uczestnicy tych wydarzeń czytają teraz z wypiekami na twarzy, rumieniąc się ze wstydu. Bo czymże tu się chwalić? Normalnością?
Nie o chwalenie chodzi. I nie o statystyki. Bo wielu zacznie pytać w ilu parafiach… Tu chodzi o tę szczególną przestrzeń Bożego działania, jaką jest Eucharystia we wspólnocie. Miejsce uprzywilejowane. Miejsce ocalenia. Miejsce obdarowania. Miejsce, w którym dla jednych rozpoczyna się droga z Bogiem do człowieka. Dla innych z człowiekiem do Boga. Miejsce tajemniczej wymiany. Nie tylko chleba w Ciało, wina w Krew. Także daru przyjętego w dar ofiarowany.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |