Garść uwag do czytań na XXIX niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
4. Warto zauważyć
Przesłanie ewangelicznej przypowieści o sędzim i naprzykrzającej mu się wdowie jest w zasadzie jasne. Tłumaczy je sam Ewangelista w pierwszym zdaniu: „Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać”. Sam Jezus też tłumaczy opowiedzianą przypowieść. Obiecuje, że Bóg zawsze wysłucha „swoich wybranych”, którzy go proszą. Ważne: Jezus nie uczy „sposobu na przekonanie Boga”. Nie uczy: „zostaniecie wysłuchani, kiedy będziecie się Bogu ze swoimi prośbami naprzykrzać”. Może dla kogoś jest to zaskoczenie, ale tego w tekście nie ma. Jest raczej założenie, że Jego uczniowie w ten sposób będą Boga prosić. Jezus mówi swoim uczniom, że nie muszą się obawiać różnorakich przeciwności; że skoro tak Boga proszą, to zostaną wysłuchani. Bo skoro nawet niesprawiedliwy sędzia weźmie w obronę wdową, która mu się naprzykrza, to tym bardziej Bóg „swoich wybranych” którzy dniem i nocą do Niego wołają.
W tym kontekście jaśniejszym jest ostanie zdanie: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. Niektórzy komentatorzy sugerują, że nie jest ono już częścią przypowieści, że to bardziej ogólna refleksja Jezusa. Wydaje mi się, że można jednak na to zdanie spojrzeć inaczej. Właśnie jako na kontynuację przypowieści. Tylko przypowieści rozumianej nie jako owo pokazanie „sposobu na przekonanie Pana Boga” ale jako obietnicy, że Bóg wysłuchuje tych, którzy gorliwie szukają jego pomocy. Różnica może wydawać się niewielka, ale jest chyba ważna. W tej sytuacji ostatnie zdanie można rozumieć jako pytanie, czy chrześcijanie naprawdę będą chcieli gorliwie polecać swoje sprawy Bogu, czy raczej wzruszą ramionami i powiedzą Bogu „bądź wola Twoja”. Powiedzą tak oczywiście nie dlatego, że chcą zgadzać się z wola Bożą, ale że Bóg wysłuchał już jakąś ich prośbę więc przestało im się chcieć do Niego zwracać; że ich wiara stała się letnia, obojętna na relacje z Bogiem, obojętna na Jego obecność w życiu.
Takie nieco inne rozumienie tego tekstu zgodne jest też z kontekstem tej perykopy. Jak napisano wcześniej, w tej sekcji dzieła Łukasza Jezus uczy o wierze. I w tej przypowieści więc Jezus uczy nie tyle modlitwy, ile wiary. Wiary, która powinna się wyrażać w pełnym zaangażowaniu w relacje z Bogiem, w ufnym powierzaniu Mu swoich spraw. Nie powinna być gorliwa w modlitwie tylko wtedy rodzi się jakaś ważna potrzeba, a obojętna, gdy prośba już została wysłuchana.
Właściwie podobnie jest w historii Mojżesza proszącego za Izraelem ze wzniesionymi rękami. Gdy wydaje mu się, że już jest w porządku, bo Izraelici wygrywają bitwę, nie chce się dłużej wysilać i opuszcza ręce. Bóg wtedy wycofuje pomoc. Jakby chciał pokazać: ciągle mi powierzaj swoją sprawę, nie obojętniej na Mnie, gdy ci się wydaje, że już mnie nie potrzebujesz.
5. W praktyce
Organizujemy od czasu do czasu modlitewne krucjaty w jakichś sprawach. To dobrze. Pięknie i szlachetnie z naszej strony. Rodzi się tylko pytanie, co jest między tymi kolejnymi akcjami. Czy też jest ufna modlitwa i polecanie Bogu różnych, mniej ważnych sprawa, prozy naszego życia? Bo może być tak, że między „modlitewnymi akcjami” jest obojętność. Wtedy te całe „modlitewne krucjaty” są trochę traktowaniem Boga jak dżina z lampy Alladyna, który ma spełniać nasze prośby. Oczywiście Bóg może tych naszych gorliwych modlitw wysłuchać. Ale czy Chrystus znajdzie w nas wiarę, gdy przyjdzie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |