Sanktuarium sumienia: jak dotrzeć do owej świątyni, o której wiemy, że jest, bo tak nas zapewnia Bóg?
Pójdźmy zatem śladem Psalmów zwanych Pieśniami stopni i spróbujmy za ich pomocą opisać drogę, wiodącą do komnaty do komnaty Oblubieńca. Czyli do tego miejsca, gdzie Bóg z czułością przemawia do serca człowieka i wypisuje na nim swoje prawo. Oto piętnaście stopni:
Mierząc się z każdym stopniem zaczynamy lepiej rozumieć Jezusa, mówiącego o wąskiej i stronnej drodze i o zaparciu się siebie. Lepiej też rozumiemy Katechizm Kościoła Katolickiego przypominający, że „wychowanie sumienia jest zadaniem na całe życie” (KKK 1784). My jednak nie chcemy patrzeć na drogę, wiodącą do sanktuarium sumienia wyłącznie w kategoriach trudu i zadania. Przecież dobrze funkcjonujące, zdrowe sumienie, to najlepsza droga i do Boga i do siebie samego. Jak mówił u schyłku starożytności Kasjodor – Cogitemus nos sub conspectu Dei stare – poznajemy siebie stając przed Bożym obliczem. Tylko tam możemy powiedzieć: „niech wejdzie miły mój do swego ogrodu” (PnP 4,16) i tylko tam możemy usłyszeć: „wody wielkie nie zdołają ugasić miłości” (Pnp 8,7).
Tylko tam jesteśmy w stanie zrobić dobry rachunek sumienia. Ale o tym za tydzień.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |