Długie, niekończące się godziny...Straszne były ta noc i dzień, w których wszystko się wykonało. Kiedy idziemy w Wielki Piątek do kościoła, wydaje się nam, że wszystko rozegrało się już szybko. Tymczasem były to długie, niekończące się godziny... Najpierw zawiedli Go do Annasza. Pytali Go o Jego uczniów i naukę. Jakby nie mogli dowiedzieć się tego przedtem, inaczej. My też nieraz robimy podobnie. Najpierw traktujemy człowieka jak przestępcę, potem dopiero, ewentualnie pozwalamy mu się bronić. Ale nawet, gdy spróbuje coś powiedzieć, wszystko co powie, obrócimy przeciw niemu. Bo przecież myśmy już wyrok wydali. Potrzebny jest nam tylko pretekst, abyśmy mogli go skazać. Podobnie jest z Jezusem. Tak naprawdę nikt nie chce Go słuchać. Pozostali Ewangeliści pokazali to jeszcze wyraźniej....
Tragiczna jest rola Piotra. Ten, który jeszcze nie tak dawno zarzekał się, że dla Jezusa gotów jest oddać życie, a w ogrodzie stanął w Jego obronie, teraz stoi w domu arcykapłana. Miał odwagę pójść za Jezusem dalej niż większość Jego uczniów. Kiedy odźwierna pierwszy raz pyta go, czy był uczniem Jezusa, zaprzecza. Być może nie zauważa, że zdradza swojego Mistrza. Przecież mógł odejść, a jednak czeka. O czym myślał? Jakie były jego plany? Może szukał stosownej okazji, by Jezusa uwolnić, a pytanie odźwiernej mogło te rachuby przekreślić i dlatego wyparł się znajomości Jezusa? A może noc i długie oczekiwanie wyssały z niego całą odwagę? Nie wiemy. Dość, że gdy po raz drugi i trzeci zapytano go o znajomość z Jezusem, zaprzeczył... Jakże łatwo nam mówić, że zaparł się Jezusa. Nie zrobiłby tego, gdyby nie poszedł za Jezusem dalej, niż inni. Jakże łatwo nam wskazywać dziś grzechy tych, którzy poświęcili dla Jezusa całe swoje życie. Jakże trudno uderzyć się we własną pierś...
Żydzi nie byli panami we własnym kraju, dlatego zdecydowawszy się, że Jezusa trzeba uśmiercić, musieli po zatwierdzenie wyroku udać się do Piłata. Nie weszli jednak do pretorium, gdyż kontakt z poganami uczyniłby ich nieczystymi. Dlatego Piłat musiał wyjść do nich na zewnątrz. Wyjdzie do nich jeszcze dwa razy. I dwa razy powróci do pretorium, by porozmawiać z Jezusem. Tych pięć scen, w których kluczową jest środkowa, pokazuje, jak głuchym na wszelkie argumenty są ci, którzy w sercu już wydali wyrok i do jakiej zdrady może się posunąć człowiek, który chce wygrać...
..."Nam nie wolno nikogo zabić". Oczywiście, trzymamy się litery prawa. Ale zrobimy wszystko, by nasze było na wierzchu. Jak łatwo nam domagać się przestrzegania prawa, gdy chodzi o skazanie innych. Jak wielkie oburzenie się w nas rodzi, gdy ktoś stosuje prawo wobec nas... Wtedy jest głupie, śmieszne, nieżyciowe. Wtedy okazuje się, że jest wolność słowa, a nie ma definicji pornografii... Tak jest wygodniej...
..."Królestwo moje nie jest z tego świata". Żyjemy na tym świecie i troszczymy się o sprawy tego świata. A jednak mamy świadomość, że nie jesteśmy stąd, że nasza ojczyzna jest w niebie. Dlatego choć na tym świecie doznajemy czasem porażek, wiemy, że należymy do Ostatecznego Zwycięzcy, do Jezusa, który przez chrzest zanurzył nas w swoją śmierć i zmartwychwstanie. To jest prawda o naszym chrześcijańskim życiu. I choć nie zawsze potrafimy na tej ziemi jasno oddzielić prawdę od fałszu, wiemy, że Bóg ją zna. Nie musimy za Piłatem retorycznie pytać: "Cóż to jest prawda"...
...Piłat kazał ubiczować Jezusa. Chciał Go uwolnić. Zapewne liczył, że po biczowaniu tłum nie będzie się domagał najsurowszej kary - śmierci. Żołnierze, już z własnej inicjatywy, dołożyli cierniową koronę, purpurowy płaszcz i policzkowanie. Ale gdy wyprowadzono Go na zewnątrz, okazało się, że biczowanie nie zmniejszyło nienawiści do Jezusa. "My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć". Coraz natarczywiej Żydzi domagają się śmierci Jezusa. Nic ich nie obchodzi, co na ten temat myśli Piłat... My też nieraz mamy swoje zasady i według tych zasad ktoś jest winny. Nas też nie obchodzi, czy jest to sprawiedliwe... "My mamy prawo..." Jezu, ucz mnie dostrzegać Ciebie w każdym sponiewieranym przez życie człowieku. Ucz mnie, że królowanie z Tobą nie znaczy błyszczeć, ale być nieraz samotnym, wyszydzonym i oplutym...
Piłat wraca do pretorium. Znów rozmawia z Jezusem. Chyba coraz lepiej poznaje prawdę, ale staje przed szantażem: "Jeśli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi". Piłat już raz naraził się Żydom, a ci poskarżyli się na niego u Tyberiusza. Czy Cezar będzie słuchał jego tłumaczeń? Czy nie dojdzie do wniosku, że on, Poncjusz Piłat, toleruje buntowników? Jakże trudno być wiernym prawdzie i uczciwym, kiedy może nas to drogo kosztować...
Jak daleko może posunąć się człowiek w obawie o własny los? Piłat umywa ręce. Do czego popchnąć może człowieka nienawiść? Do zdrady własnych ideałów. "Poza Cezarem nie mamy króla". Przecież te słowa nie mogły przejść przez gardło żadnemu pobożnemu Żydowi. Przecież uważali, że ich królem jest Bóg, a Rzymian nienawidzili całym sercem. Ale by Jezusa skazać gotowi byli nawet wyrzec się na chwilę swoich poglądów... Jakże często my także, zaślepieni nienawiścią czy tylko niechęcią wobec drugiego człowieka godzimy się na takie "drobne" kłamstwa...
Teraz pozostało już tylko wykonać wyrok...