Moje zapiski z krzyżem tle - jest to jakiś fragment mojej walki o Boga i o autentyczność mojego kapłaństwa. Jeśliby to do czegoś miało się nadawać, to chyba bardziej na Wielki Czwartek. Ale tak naprawdę nie wiem, co o tym sądzić. Zostawiam więc do dyspozycji.
16.02.1984
Jakie to wszystko dziwne i jak łatwo może się wszystko odwrócić. Tyle czasu myślałem, że modlić się, to poznawać, to obejmować Boga. I chyba tu tkwiła tajemnica mojego egoizmu. Bo coraz bardziej jestem świadomy, że modlić się, to zostać ogarniętym przez Boga, to pozwolić i nie sprzeciwiać się, gdy Duch Święty zechce dokonać we mnie dzieła przebóstwienia. Tylko wtedy, gdy wyznasz pokornie: "Ty jesteś Mesjasz", tylko wtedy Jezus odsłoni ci rąbek swojej tajemnicy - tajemnicy krzyża. Wyznaj więc i z pokorą oczekuj.
6.06.1984
Chrystus w korytarzu, wiodącym do kościoła. Wydaje się być smutny. Do wszystkich przechodzących wyciąga ręce. I nikt tego nie zauważa.
29.12.1985
Aby doświadczyć Boga trzeba wkroczyć w ciemność. Chyba jestem jeszcze zbyta daleko, bo przynajmniej dziś i w czasie ostatnich dni, jest za jasno wokół
5.04.1987
Aby dojść do radości wielkanocnej, trzeba być człowiekiem nieskazitelnie prawym i mieć umysł pogrążony w rozmyślaniu nad pokojem, wynikającym z bojaźni Bożej.
26.05.1987
Nawet największe trudności nie mogą przesłonić Pana. Nie walka z nimi, ale Pan jest celem.
14.03.1995
Solus cum solo - sam z Jedynym, choć i sam ze sobą. Nawet wtedy, gdy sam ze sobą, to czy naprawdę sam. Sam ze sobą to dramat i pustka. Jezus w Wielki Piątek zszedł na dno ludzkiej pustki i wszystkich nią ogarniętych przygarnął do siebie, zjednoczył ze sobą. Może właśnie dlatego w tym trudnym dla mnie roku od ostatniej Wielkanocy nigdy nie zwątpiłem w Bożą obecność. Zawsze byłem jej świadom, chociaż jej wymogów nie realizowałem zgodnie z obowiązkami kapłańskiego stanu. Chociaż moja ambicja i pycha nie pozwalały mi przyjąć Jego miłości, to swoja obecność dawał mi zawsze w nadmiarze.
18.03.1996
Nie jestem w stanie robić nowych postanowień. Raczej wołałem: "Nie dozwól, Boże, by Twe dziecko zginęło". Zresztą czy nie czynił tego do tej pory. Przecież szukałem okazji do grzechu, a znalazłem tylko ich część. Na szczęście dla mnie. Więc nic nie postanawiam. Chcę raczej siedzieć u Jego stóp, patrzeć i słuchać.
20.03.1996
Pokusa jest ciągle blisko. Wystarczy chwila nieuwagi. Ale spełnia się przedwczorajsza modlitwa. Bóg czuwa, by Jego dziecko nie zginęło, choć znów było o krok od szaleństwa. Najgorszy jest ten niesmak - znak cięgle chorej ambicji człowieka, który nie potrafi cierpieć.