Warto czasem pomyśleć, jakie życie mają dzięki nam ci, którzy na co dzień bardzo od nas zależą...
Lekcja z Betlejem
Może ktoś powiedzieć: Czy to nie przesada? Czy naprawdę tak wiele w życiu innych zależy ode mnie i od tego, co komu zrobię czy powiem? Odpowiem tak: ile naprawdę zależy od tego czy innego mojego słowa albo gestu, tego pewnie nikt z nas do końca nie wie. Ale dzisiaj pomyślmy w związku z tym o jednym. Obchodzimy Boże Narodzenie i myślimy o dwu tysiącach lat zbawienia. To znaczy myślimy o tym, co w życiu tylu ludzi i pokoleń stało się za sprawą życia i śmierci jednego człowieka: Jezusa z Nazaretu. Razem z całym Kościołem przeżywamy to, co sprawiło tych niewiele słów przez Niego wypowiedzianych i zapisanych w Ewangelii, która jest Dobrą Nowiną dla nas wszystkich.
Boski wzór
Nie ma żadnej proporcji między tymi kilkoma latami ludzkiego działania Pana Jezusa na tej ziemi i tymi niewieloma słowami, które On nam zostawił, a dobrem, które one sprawiły, sprawiają i jeszcze sprawią w życiu tylu ludzi. Powie ktoś: no dobrze, ale to przecież są czyny i słowa Pana Jezusa, Boga, Syna Bożego - i dlatego mają taką moc. To prawda.
Tylko popatrzmy, dlaczego Bóg cały swój zamiar wobec tylu ludzi i pokoleń potrzebujących ratunku i całe swoje dzieło powierzył tym niewielu wydarzeniom w zapomnianym wówczas i mało znaczącym zakątku ziemi i tak niewielu ludzkim słowom...
Czy nie także po to, żeby nam pokazać, jak wiele dobra może się zmieścić w każdym ludzkim geście i słowie? Na tym miejscu muszę również dodać: ale zła też. Bo jednym słowem można komuś dać całe życie, ale jednym słowem albo gestem można też życie odebrać i zniszczyć. Żyjemy w świecie, który każdego dnia na nowo nam uświadamia, jakie to jest łatwe. Dlatego warto z zaufaniem spojrzeć na to, co Pan Bóg nam pokazuje: na dobre życie wielu ludzi, które może być za sprawą naszych gestów i słów.