Sześć homilii
ks. Tadeusz Czakański
W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8) - ta myśl była jednym z tematów przygotowujących Jubileusz roku 2000. Doskonale odpowiada jej aklamacja po przeistoczeniu: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Te prawdy przez nas wyznawane mają jakieś szczególne odniesienie do triady cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości. Wiara nasza odnosi się przede wszystkim do owego „wczoraj” (wierzę, że Jezus umarł i zmartwychwstał) oraz „dziś” (wierzę, że nadal żyje). Nadzieja natomiast skierowana jest ku rzeczom ostatecznym – ku wieczności: oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Miłość zaś skierowana jest ku Jezusowi. To również w Jego imię, w imię Jezusa Chrystusa, mamy się wzajemnie miłować – napomina dziś apostoł Jan. A miłość do Jezusa i do braci mamy realizować w naszej codzienności, a więc „dziś”, w każdej chwili życia.
O tajemnicy wzajemnej miłości Boga i człowieka mówi przypowieść o winnym krzewie: „Trwajcie we Mnie, a Ja w Was trwać będę”. Podobną myśl przekazuje nam św. Jan: „Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim”. Trwać w Bogu – to znaczy żyć w łasce uświęcającej i spełniać Jego wolę. Trwać w Bogu – znaczy żyć w Jego obecności. Gdzież może być człowiekowi bezpieczniej?
Ostateczny cel miłości obejmuje więcej niż to wszystko, co może owa miłość urzeczywistnić „teraz”. Prawdziwa miłość nie ustaje nigdy, póki na tej ziemi wzrasta, zawsze pragnie „bardziej” i „więcej” dawać i przyjmować. Słyszymy czasem słowa: kocham cię bezgranicznie. Taka bezgraniczna – obustronna – miłość dotknęła Szawła i przemieniła gorliwość prześladowcy w gorliwość wyznawcy. Ogarnięty taką miłością cały Kościół „rozwijał się i żył”, i nadal żyje napełniając się pociechą Ducha Świętego.
Tak jak na początku swego istnienia, tak i dzisiaj Kościół rozwija się dzięki napełnianiu się Duchem Świętym. To Duch Święty jest tą mocą, która powoduje wzrost w życiu każdego chrześcijanina i całego Kościoła. Dzięki Niemu rozpoznajemy obecność Jezusa pośród nas. To On swym tchnieniem budzi, powołuje nowe zastępy misjonarzy, ewangelizatorów, by głosili słowo Boże. To dzięki Niemu trwamy w jedności, czego obrazem jest winny krzew. Trwać – to nie znaczy żyć w bezruchu. Trwać to nie bezczynność. Wobec pokus i przeciwności tego świata trwanie jest szczególną walką. W obliczu zadań - przyniesie owoc obfity – jest podstawowym warunkiem.
Przynoszenie owocu, owo „bardziej”, jest miarą natężenia naszej miłości. Coraz bardziej chcemy kochać i coraz więcej miłości doświadczać. Pomaga nam w tym sam Bóg, który każdą latorośl przynoszącą owoc „oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy”.
Czytania dzisiejszej niedzieli przypominają nam również mocne zapewnienie skuteczności modlitwy. Święty Jan mówi: „...i o co prosić będziemy otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba”. Jezus wyraża tę obietnicę trochę innymi słowami: „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”, jednak w gruncie rzeczy chodzi o tę samą dyspozycję naszego serca. Byśmy mogli liczyć na wysłuchanie naszych modlitw, musimy spełnić podstawowy, nieodzowny warunek: wsłuchiwać się w wolę Jezusa i pozostawać z Nim w jedności. Ufać Mu, więcej - mieć pewność, że On najlepiej wie, czego potrzebujemy.
Trwaj w Nim - by On mógł trwać w Tobie!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |