Słowo „katedra” kojarzy się z kościołem biskupa. I słusznie, ale pierwotnie to słowo oznaczało podwyższone miejsce, z którego naucza biskup.
2. W naszej epoce, czasie przełomu tysiącleci, owo nadziejorodne nauczanie Piotra wiążemy z postacią Jana Pawła II. To naturalne i zrozumiałe. Ale rzecz dotyczy, oczywiście, całych zastępów jego poprzedników, sięgając u źródeł samego świętego Piotra. Na czym polega istota fenomenu, który oficjalnie i uczenie zwiemy "posługą nauczania Katedry Świętego Piotra", a prościej i piękniej "służbą światłu prawdy"?
Poszukując odpowiedzi, warto udać się choć na chwilę do szkoły kardynała Ratzingera. Oto w rozmowie z Peterem Seewaldem, Kardynał wspomina, że w latach swojej profesury przeżywał kryzys, "który dotyczył chrześcijańskich aspiracji do prawdy". Obawiałem się - powiada - "że sposób, w jaki obchodzimy się z pojęciem prawdy chrześcijaństwa, w istocie oznacza uzurpację, brak szacunku wobec innych. Pojawiło się pytanie, w jaki sposób możemy się jeszcze posługiwać tym pojęciem". I dopiero po latach, po przemierzeniu problemu "wzdłuż i wszerz", przyznaje, że zrozumiał, iż "odchodząc od pojęcia prawdy, odchodzimy od samych fundamentów". Tymczasem chrześcijaństwo głosi, że ma coś najistotniejszego do powiedzenia o Bogu i człowieku. O świecie i jego przyszłości. To coś jest prawdą właśnie i dlatego źródłem światła. Stąd też obowiązkiem chrześcijaństwa jest poszukiwanie prawdy, odwaga jej przyjęcia i strzeżenie jej depozytu. Stąd też i tylko stąd (a nie ze złudzeń opartych na nieprawdzie), płynie nadzieja.
Temu też właśnie ma służyć nauczanie Piotra - każdego Piotra. "Służyć", bo jest on (Piotr) głównie w tej dziedzinie "sługą sług Bożych". Papież naucza posłuszeństwa prawdzie. To bardzo ważne. Jest on gwarantem tego posłuszeństwa. Żaden papież nie może powiedzieć, jak swego czasu mawiał absolutny monarcha Francji na temat relacji państwo-król: "Kościół to ja", "Tradycja to ja". Papież stanowi swoisty wał ochronny przed człowieczą samowolą. Ktokolwiek byłby owym samowolnym człowiekiem... Kiedy na przykład pojawiły się nurty głoszące, że Papież mógłby zmienić nierozerwalność sakramentalnego małżeństwa, Jan Paweł II zaoponował w bardzo charakterystyczny i pouczający sposób. W styczniu 2000 roku, w wystąpieniu przed rzymskimi sędziami oświadczył, że papież nie może wszystkiego, że musi stale przypominać wszystkim o posłuszeństwie, że musi tak właśnie kontynuować Jezusowy gest obmywania stóp.
Nie chodzi bowiem o kultywowanie autorytarnego, przestarzałego, ademokratycznego urzędu, czy też o jakąś klerykalną formę kultu jednostki. Chodzi o służbę obolałemu człowiekowi. Papież musi służyć sługom. Zwłaszcza w dziedzinach, które są szczególnie kruche i zagrożone. W nich właśnie człowiek ma prawo liczyć w Kościele na to, że jego stopa trafi na twardą skałę, a nie na grząskie bagno. Po to Piotr. Stąd nadzieja.
Główny zrąb nauczania aktualnego Piotra stanowi trynitarny tryptyk encyklik, w których przedstawia on wizerunek Boga, wizerunek wywiedziony z Tradycji, a jednocześnie wizerunek na dziś. Są to trzy wielkie encykliki o Bogu: o Chrystusie Odkupicielu, o Miłosiernym Ojcu, o Duchu Świętym - Panu i Ożywicielu. Po owym tryptyku nastąpiły kolejne ważne encykliki: moralna, o życiu, o wierze i rozumie. W ten sposób Piotrowa Katedra służy dziś prawdzie, wyrażając chrześcijańską doktrynę w nowym, zmienionym i stale zmieniającym się świecie. Kościół, zachowując swą tożsamość, musi znaleźć w sobie siłę żywego organizmu, który pozwoli się mu wypowiedzieć i uobecnić tu i teraz. To sama esencja papieskiej posługi: wyrażać prawdę w nowym języku. Patrząc z perspektywy milleniów i stuleci, nasz Papież to zrobił i ciągle robi.
3. Myślę sobie nieraz, że dla naszego czasu, który wyszedł akurat ze śmiertelnego wirażu XX wieku, Papież jest największym darem Boga. Nie wiemy jeszcze, czy ludzkość wychodzi na prostą, czy też wchodzi w kolejny krwawy wiraż, ale mamy na czym (na Kim) postawić stopę. Istnieje bowiem pewien stary człowiek, wpatrzony w jasny, Boski punkt sensu na horyzoncie dziejów, prowadzący w tym kierunku Kościół i świat. Jan Paweł II, pomimo wszystkich skrajności naszego świata, łączy wierność z odwagą, konsekwencję z miłosierdziem, fides z ratio, tradycję z nowoczesnością, stare z nowym. I robi to na skalę duchowego wzorca, który nie ma sobie dzisiaj równych. Papież uczestniczy w koncercie rockowym, przemawiając do jego uczestników parafrazami najbardziej konwencjonalnych modlitw i formuł katechizmowych, czyli bez "zgrywy". Jest zdolny modlić się ze wszystkimi o Wszystko w Asyżu. Patrzy odważnie w oczy światu, z miłością, akceptując, nie zawracając rzeki kijem, a jednocześnie nazywając rzeczy po imieniu trafnie i twardo.
Właśnie: twardo. Utwierdzając swoich braci - ku nadziei.
Więc powtarzam za Chrystusem: Ty jesteś Skała.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |