O spowiedzi z ojcem Piotrem Jordanem Śliwińskim OFMCap rozmawiają Elżbieta Kot i Dominika Kozłowska. (Fragment książki, wydanej przez SIW Znak)
Czy kapłan może łączyć psychoterapię ze spowiedzią?
Nawet jeśli kapłan prowadzi psychoterapię, to niech to robi po sakramencie, a nie w jego trakcie. W przeciwnym razie utrudnia zrozumienie, czym właściwie jest sakrament. Podobnie z psychoterapeutą – jeżeli jest profesjonalistą (w przypadku profesjonalisty nie ma znaczenia, czy jest on osobą wierzącą czy nie. Spotykam ludzi, którzy trafiają do mnie po udanych sesjach z psychoterapeutami jawnie deklarującymi się jako niewierzący), to w pewnym momencie zapyta pacjenta: „Czy pan jest wierzący? Czy odnosi się pan do jakiejś skali wartości? Jeśli tak, to radziłbym tutaj rozmowę z kapłanem czy z duchownym”. Jeżeli pacjent ma poczucie winy i psychoterapeuta widzi, że ono zależne jest od jasno sprecyzowanych wymagań etycznych, to nie będzie wkraczał w świat wartości pacjenta, lecz jedynie będzie się starał pokazać różne możliwości, nie proponując żadnego ostatecznego rozwiązania.
Jak ksiądz jako spowiednik może pomóc osobie molestowanej seksualnie albo uzależnionej?
To jest ważna rzecz, tu potrzeba wiedzy. Często w tych konkretnych sytuacjach – doświadczenia przemocy, seksualnej czy fizycznej – kapłan powinien umieć nazwać to zło. To podkreślają terapeuci, że jest to niesłychanie ważne, żeby osoba, która reprezentuje Kościół, potrafiła jasno nazwać: „To, co ci uczyniono, było złe, to było straszne, to była krzywda”. Kapłan nie może wiele zrobić – nie pójdzie rozwiązywać problemów, bo jest objęty tajemnicą spowiedzi, ale może dać jasną moralną ocenę – nie usprawiedliwiając, choć przecież może być i tak, że podświadomie będzie stawał po stronie mężczyzny, bo jest też mężczyzną. I bywa nieraz tak, że kobieta, która doświadczyła przemocy seksualnej i nie dostanie od kapłana takiego komunikatu, będzie myślała: „To jest kolejny mężczyzna, nie różni się od innych”.
Często jest jednak tak, że ja jako spowiednik mogę komuś pomóc w ograniczonym zakresie. Tak jest z doświadczeniem syndromu poaborcyjnego. Mogę dotkniętej nim kobiecie pomóc pojednać się z Bogiem, wejść w proces przebaczenia. Jednak taka osoba bardzo często potrzebuje wsparcia psychologicznego. Bywa, że kapłan, pomimo wielkiego pragnienia pomocy, nie potrafi bądź nie może komuś w pełni pomóc – na przykład osobie, która była molestowana seksualnie. Nawet długo trwające towarzyszenie duchowe nie zastąpi pomocy psychoterapeuty. Podobnie, gdy kobieta jest bita przez męża – nie mogę jej powiedzieć: „Musisz się kierować miłością bliźniego, módl się za niego i dalej z nim bądź”. Potrzeba tu, z jednej strony, nazwania tego, że ona doświadcza zła i cierpienia, ale z drugiej strony, konkretnej pomocy, jakiej udziela się ofiarom przemocy.