Modlitwa inspirowana Psalmami.
Z Psalmu 144
Błogosławiony Pan, Opoka moja,
On moje ręce zaprawia do walki, *
moje palce do bitwy.
On mocą i warownią moją, osłoną moją i moim wybawcą,
moją tarczą i schronieniem, On, który mi poddaje ludy.
Znów wracają słowa tego właśnie Psalmu... Bóg jest skałą na którą można się chronić, warownią, schronieniem, osłoną, tarczą... Bóg broni. Broni bezbronnego albo i nieumiejętnego. Ale jednocześnie jest tym, który pomaga człowiekowi walczyć. Zaprawia ręce do walki, palce do bitwy. Do obrony, może, jeśli trzeba, także do ataku...
Mówi się, że najlepsza obroną jest atak. Hm. W piłce nożnej chyba tak. A w życiu... Na pewno nie chodzi o to, by w obawie przed atakiem samemu zawsze atakować. Chyba jednak warto nie ograniczać się do całkowitego wycofania się za mury i biadolenia, jak podli są ci, którzy na mnie napadli. Warto czasem też trochę zaatakować. Pokazać przeciwnikowi, przeciwnikom, że tacy pewni siebie być nie mogą. Że tyko wydaje im się, że wystarczy jeszcze do naszej trumny wbić trzy gwoździe i już po sprawie. Że stać nas na to, by odepchnąć jej wieko. Że stać nas na to, by ich przegonić...
Juz nie mam sił, Panie Boże. Już gonię ich resztkami. Gdyby moi wrogowie o tym wiedzieli, pewnie znów uderzyliby z całą mocą i tym razem udałoby się im mnie zniszczyć. Ale jakoś się nie decydują... Nie sądzę, ze się boją. Myślę, że raczej to Ty pomieszałeś im szyki. Bo mnie bronisz. A ja... Ja już tylko udaję, że trzymam jeszcze w ręce jakąś broń. Trzymać... Może jeszcze. Ale machnąć ją, juz na pewno nie...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |