Zakończyliśmy cykl rozważań o wydarzeniach związanych z Męką i Śmiercią Jezusa Chrystusa. Nastał czas świętowania i radości z Jego Zmartwychwstania. Przeżywanie tego okresu, podobnie jak wcześniej, chcemy także pogłębiać poprzez poznawanie realiów tamtej epoki i jej zwyczajów.
W odniesieniu do Jezusa, a następnie do Jego uczniów, nie funkcjonują prawa historyczne, że zwyciężają potężni a słabi znikają. W świetle prawideł historii, które wielokrotnie się sprawdzały, narodzenie chrześcijaństwa stanowi niewiarygodny absurd oraz najśmieszniejszy z cudów.
Dlatego właśnie czechosłowacki marksista i ateista Machoviec pisze:
„W jaki sposób uczniowie Jezusa, a w szczególności grupa Piotra, byli zdolni do przezwyciężenia strasznego rozczarowania i zgorszenia krzyża, przystępując nawet – i to natychmiast – do zwycięskiej ofensywy? W jaki sposób prorok, którego przepowiednie się nie spełniły, mógł stać się punktem wyjścia największej religii świata? Całe pokolenia historyków stawiały sobie te pytania i w dalszym ciągu będą je sobie stawiać…”
- KULTUROWO-RELIGIJNY
Dla tych, którzy znają starożytny Izrael wręcz niemożliwe wydaje się by mogło dojść w nim do ogłoszenia wędrownego kaznodziei nie tylko zmartwychwstałym Mesjaszem, ale wręcz – co było całkowicie sprzeczne ze sztywnym monoteizmem - kimś uczestniczącym w samej Boskiej naturze. Jak mogło w Izraelu dojść do tego, że ktoś powieszony na drzewie, a więc „przeklęty przez Boga” został publicznie ogłoszony równy temu Jahwe, którego nie można było przedstawiać na obrazach, ani nawet imienia wymówić? Tymczasem owo ubóstwienie człowieka - czyli największe z możliwych świętokradztw, największa odraza dla Izraelitów - zostało w niepojęty sposób dokonane przez grupę Żydów, którą jeden z uczonych określił brutalnie (ale i realistycznie pod kątem socjologii) jako „zdemoralizowaną i przestraszoną grupkę prowincjuszy, tyleż religijnych ile pozbawionych wpływów, nieokrzesanych i mało wojowniczych”. Nikt i nigdy na podobny czyn się nie poważył w całej historii Narodu Wybranego – ani wcześniej, ani później. Nigdy wcześniej i nigdy później w czasie czterdziestu wieków Żydzi nie oddawali nikomu boskiej czci należnej Jahwe – poza Jezusem.
Woleli raczej zginąć czy nawet dopuścić do zrujnowania kraju aniżeli zgodzić się nie tylko na oddawanie boskiej czci cesarzowi rzymskiemu, ale chociażby tylko na obecność jego wizerunków na sztandarach legionów rzymskich w Jerozolimie.
Jednakże zakładając rzecz zupełnie nieprawdopodobną - że w środowisku hebrajskim pojawiła się myśl o historycznym wcieleniu Jahwe - to wówczas nigdy nie posunięto by się do przyjęcia tego, czym gardził pobożny Izraelita, mianowicie, że owo absurdalne wcielenie mogłoby się dokonać zwyczajnie w łonie, we wnętrznościach kobiety, przez wydanie na świat męskiego potomka.
Co więcej, grupa Żydów idzie o wiele dalej niż poganie, pogardzani za wynajdywanie coraz to nowych bóstw. Przecież nie miało żadnego znaczenia ilu bogów znajduje się w Panteonie – jeden więcej czy mniej – to nie stanowiło istotnej różnicy. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, była nawet ołtarz poświęcony „nieznanemu bogu” – żeby żadnego przypadkiem nie pominąć. Jednakże nawet w tym, jakże tolerancyjnym świecie nikt, nawet najbardziej fanatyczny pochlebca cesarza, nie zdobyłby się na stwierdzenie, że było on bogiem jeszcze przed swoim narodzeniem. Tymczasem nawet dla ludzi ówczesnej epoki i kultury, przyzwyczajonych jak by się wydawało do wszelkich możliwych ekstrawagancji, prawdy głoszone przez tę grupkę Żydów przekraczały wszelkie granice przyzwoitości.
Dlaczego więc ci upokorzeni, przerażeni, „schowani przed Żydami” prości i niewykształceni uczniowie mizernego i ukrzyżowanego proroka nagle „zbierają się w sobie” i podejmują decyzję wyzwania nie tylko władz hebrajskich, ale i rzymskich?
A odpowiedź na te wszystkie pytania, odpowiedź w sposób logiczny, spójny i konsekwentny wyjaśniająca zaistniałą sytuację jest jedna:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |