5 Niedziela zwykła, rok C (Iz 6,1–2a.3–8; 1 Kor 15,1–11; Łk 5,1–11)
1. W tę niedzielę dalej rozwija się wątek naszej osobistej epifanii, jako przedłużenia Chrystusowej, otrzymując konkretne wskazania w myśl wyżej podanego tytułu. Mimo jednak użycia w nim słowa „współpraca” główny nacisk spoczywa na typowej dla Epifanii inicjatywie uprzedzającej ze strony Boga – na fakcie powołania. Choć jest to temat mocno podkreślany przez Sobór Watykański II – powszechne powołanie do świętości (KK 11) – przecież jeszcze wciąż nie zakorzenił się on w świadomości wiernych, wiążących go tylko z kanonizacją. Słusznie dziś powołanie jest hasłem naczelnym ujmowania zasad moralności chrześcijańskiej i jako takie często figuruje w tytułach podręczników teologii moralnej. Konkretne wskazania dzisiejszych czytań uczą raczej postawy niż konkretnych czynów, ale ta postawa, jaką jest pokora, występuje jaskrawo na podanych przykładach, bardzo kontrastowych wobec zwykłego biegu naszego życia, dlatego trudnych do dokładnego odwzorowania.
2. Niezwykle sugestywna jest scena powołania Izajasza na proroka – majestatyczna teofania wzbogacona treścią do snucia refleksji. Prorok jako laik, nie kapłan, miał tę wizję zapewne na tle zasłony oddzielającej Miejsce Święte, a widział raczej tylko tren szaty Jahwe wypełniający całą świątynię. Dwa serafiny („płonący”) tylko tu występują tak nazwane jako kategoria aniołów bliskich Bogu. Przymiotnik Święty w ST odnosi się zasadniczo tylko do Boga (pośrednio zaś do ludzi w różny sposób Bożych), a oznacza głównie Jego niewyobrażalną odległość od wszystkiego, co stworzone, czyli transcendencję. Przerażenie proroka, tłumaczy się tym, że Hebrajczyk stale lękał się zetknięcia bezpośrednego z Bogiem jako zapowiedzi bliskiej śmierci. Potęgowała je u Proroka świadomość, że ma nieczyste wargi, wywołana tym, iż Lud Boży wtedy ulegając synkretyzmowi religijnemu, czcił „cudzych bogów”, a przez to kalał usta ich imionami. Bóg cudownie usprawnia Izajasza do tej misji.
Św. Paweł, zaniepokojony tym, że w Kościele korynckim pojawiła się opozycja wobec prawdy o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, trudnej dla Greków oceniających po orfikach i Platonie ciało jako więzienie duszy, pisze o tym najważniejszym dla chrześcijan orędziu. Powołuje się przy tym na fakt stwierdzony przez apostołów i innych wielu świadków. Sam Szaweł – Paweł był powołany spoza grona bezpośrednich uczniów Pana – mimo że był pod każdym względem ostatni – przecież rzeczywiście widział bezpośrednio Zmartwychwstałego pod Damaszkiem. Tam nawrócił się z zaciętego prześladowcy tak, iż zaczął głosić z niebywałą mocą tę prawdę. Uznał ją za niezbywalną treść orędzia zbawczego, własnego i pozostałych apostołów. Rzeczywiście we wszystkich kerygmatach Dziejów Apostolskich występuje ona jako prawda centralna. Znamienne jednak tutaj dla Pawła jest to, że należy ona integralnie do dzieła Odkupienia: bez niej kerygmat apostolski nie ma podstaw, a my pozostajemy nadal w grzechach.
Cudowny połów ryb opisany w Ewangelii potwierdza z kolei powołanie apostolskie innego świadka – św. Piotra, a stanowi zarazem zapowiedź przyszłej działalności łodzi Piotrowej – Kościoła. Będzie nią połów dusz ludzkich. Sam barwny opis faktu przede wszystkim ukazuje moc Jezusa Chrystusa, który działa i daje obietnicę, objaśniającą znaczenie symboliczne cudu. W całej jednak akcji jest coś więcej – jawi się stopniowe, prawidłowe utwierdzanie się Piotra w jego powołaniu pod wpływem tego, co słyszy i widzi. Najpierw Piotr jako doświadczony rybak po całonocnych bezowocnych wysiłkach mógł zwątpić w celowość połowu ryb w obecności tłumu. Jednakże wykonał polecenie, by podjąć połów, i to wyłącznie na słowo Jezusa. Ten akt zawierzenia Panu został natychmiast nagrodzony nadzwyczaj obfitym połowem. Znamienna jest po wszystkim reakcja u Piotra – akt pokory narzędzia, które się czuje niegodne takiej łaski.
3. Wspólny mianownik teologiczny dzisiejszych czytań łatwo da się odczytać. Jest nim prawda o doniosłym dla nas życiowo kontraście, który – mimo że jest paradoksalny – winien być źródłem głębokiego a uzasadnionego optymizmu w działaniu. Wbrew niegodności powołanego człowieka jego posłannictwo dopnie swego celu, ponieważ to Bóg tak chce i swoją mocą wspiera człowieka. We wszystkich ukazanych dziś przykładach z dziejów zbawienia Bóg jest zawsze pierwszy i zawsze większy, niż by to sugerowały ludzkie kalkulacje. To On powołuje, On podtrzymuje, On cudownie dopełnia dzieła, jakie ma wykonać człowiek przez Niego powołany. Dlatego konsekwentną postawą człowieka powołanego winna być lapidarna odpowiedź Proroka: Oto ja, poślij mnie! Postawa ta zasługuje na nazwę konsekwentnej, gdyż słusznie stawia wyżej moc Powołującego nad równie prawdziwe poczucie własnej słabości. Pokora musi bezgranicznie ufać w Bożą wszechmoc, inaczej wyrodzi się w małoduszność.
4. Homilia może zanalizować na przykładach trzech świadków kolejno ukazanych: Izajasza, Pawła i Piotra składniki pokory, jaka winna charakteryzować świadka Chrystusowego dzisiaj zgodnie z powyższym tytułem niedzieli. W myśl ukazanego wyżej w punkcie 3 kontrastu wszyscy trzej świadkowie mają żywe, niedwuznacznie wyrażone na zewnątrz, poczucie swojej niegodności. Polega ona w każdym z nich na dysproporcji między wielkością zadania, do jakiego Bóg ich powoływał, a własną grzesznością, która jakby domagała się dystansu od Trzykroć Świętego. Wprawdzie z nich tylko Piotr słyszy wyraźną zachętę: Nie bój się!, ale pośrednio wynika ona z oczyszczenia warg Proroka i z pytania Jahwe, po którym następuje program działania. Wśród przygód św. Pawła też można było ją usłyszeć (np. Dz 23,11; 27,24). W każdym z tych ludzi moc Boga powołującego zapewniła końcowy sukces. Jezus Chrystus, Świadek Wierny (Ap 1,5; 3,14) wiernymi czyni także dziś swoich świadków.
______________________________________________
Augustyn Jankowski OSB
Przy stole Słowa, tom 3 (Okres zwykły: od 2 do 17 niedzieli)
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |