31 Niedziela zwykła, rok C (Mdr 11,22–12,2; 2 Tes 1,11–2,8; Łk 19,1–10)
1. Znamienna jest pedagogia Kościoła u schyłku roku. Jako cenna przeciwwaga nieodzownego tematu paruzji Chrystusa wraz z sądem ostatecznym, obrazu dla wielu przerażającego, ukazuje się dziś szczególna postać Bożego miłosierdzia, uwydatniona wyżej w tytule. Ta postać łaski mniej nam jest znana. Jesteśmy bowiem przyzwyczajeni dopatrywać się Bożego miłosierdzia dopiero tam, gdzie człowiek jawnie doznaje nieszczęścia i żali się na nie. A inną postać miłosierdzia wyświadczanego przez Boga w dziejach zbawienia kolejno nam dziś ukazują: mędrzec, apostoł i sam Jezus Chrystus. On mianowicie z własnej inicjatywy dokonuje dziś nagłej, przez nikogo nie przewidywanej, przemiany grzesznika. Ten dopiero w słowach i w czynie ujawnia uprzednią tajemniczą przemianę swego wnętrza. Nadto często można słyszeć narzekania na zrządzenia Bożej Opatrzności. Dyktują je niecierpliwość bądź niezrozumienie ich sensu. I na to się znajdzie dziś odpowiedź.
2. Dzisiejszy urywek pochodzi z trzeciej części późnej, po grecku w oryginale napisanej, Księgi Mądrości, adresowanej do Żydów w diasporze, stykających się z grecką filozofią. Część trzecia księgi przedstawia mądrość Bożą w dziejach wpierw całej ludzkości, potem ludu Bożego. Te ostatnie ukazują szczególną postać Bożego miłosierdzia, zarówno nad jego wrogami, którzy zasługiwali na sroższe kary, jak nad Izraelitami. Tymczasem Bóg Stwórca lituje się nad całym stworzeniem i nad wszystkimi ludźmi jako nad swoją własnością. Będąc wszechmocnym miłośnikiem życia, przebacza im grzechy, byleby się nawrócili. Nie jest to, jak widać, prosta pobłażliwość: zło pozostaje złem w oczach Bożych. Stąd więc Bóg nieznacznie karze a Jego strofowanie należy – wbrew pozorom – do programu miłosierdzia. Zmierza bowiem ono zawsze do nawrócenia wolnej woli człowieka ku swemu Stwórcy. Doczesne kary Boże są leczące i ustają wraz z osiągnięciem swego celu – nawrócenia.
Drugi List św. Pawła do Tesaloniczan, napisany zapewne w krótkim czasie po pierwszym, miał za zadanie zapobiec lękowi katastroficznemu niektórych wiernych tego Kościoła. Tłem tego lęku była bliskość, jak oni przypuszczali, terminu ostatecznej paruzji Chrystusa. Wynik lęku był fatalny: byli tacy, którzy zaprzestali pracować. Tymczasem adresaci inaczej powinni oczekiwać tego dnia Pańskiego, daty znanej wyłącznie Bogu (por. Mk 13,32). Punktem wyjścia dla nich zamiast nieznanej przyszłości winna być poznana przez nich na drodze wiary teraźniejszość nowa, chrześcijańska. Otrzymali przecież darmo od Boga wezwanie, które umożliwiło w nich pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary. Pozostaje im tylko poddać się doskonalącemu działaniu Boga. Paruzja zaś będzie zgromadzeniem się wokół Pana.
W Ewangelii dziś jawi się Jezus Chrystus jako Dobry Pasterz poszukujący zabłąkanej owieczki. Jest nią wbrew wszelkiemu oczekiwaniu zwierzchnik celników, bogaty Zacheusz, człowiek w mieście znienawidzony za swoją współpracę z rzymską okupacją. Toteż nie mógł on liczyć, że będzie mógł z czyjegoś okna oglądać tłum z Jezusem w środku. Nie bacząc na względy ludzkie wspiął się na sykomorę (można te drzewa widzieć dziś w Jerychu), by tylko z dala zobaczyć Jezusa. Pierwsza niespodzianka jaka go spotyka: Jezus zna jego imię, sam się zaprasza do niego w gościnę, a pobyt swój tam wyraża greckim słowem (dei) używanym na oznaczenie koniecznej realizacji boskich planów. Tym faktem Jezus oczywiście wywołuje w tłumie zgorszenie. Druga niespodzianka zaskakuje już wszystkich: celnik nawraca się czynem, wykraczającym poza wymogi Tory i rabinów. Sens zdarzenia wyjaśnia sam Jezus: miłosierdzie Boże dotknęło Zacheusza, bo jest synem Abrahama, a Syn Człowieczy szuka i zbawia to, co zginęło.
3. Myśl główna biegnie od obrazu miłosiernego Boga, który rządzi mądrze tak całą ludzkością, jak Izraelem, do wymownej sceny, w której widzimy miłosiernego Zbawcę Jezusa Chrystusa. On to w jednej chwili łaską uprzedzającą przemienia do głębi grzesznika, którego wkład uprzedni w całą tę sprawę był nieproporcjonalnie mały – osobista ciekawość i nieco fatygi. Wyjątkowe zdarzenie z Zacheuszem ilustruje stałą zasadę Bożego działania uwydatnioną przez Mędrca. Łaska uprzedzająca choć w sposób mniej spektakularny, niż to dziś widzieliśmy, działa na nas nieustannie. Mogą to być wewnętrzne natchnienia, otrzymywane zwłaszcza podczas modlitwy, a czasem fakty zewnętrzne, jak nieoczekiwane, z pozoru przypadkowe spotkania z ludźmi. Jednakowe pasmo naszych codziennych obowiązków, w których nam towarzyszy łaska uprzedzająca, najlepiej nas przygotowuje na radosne spotkanie z Chrystusem u kresu życia i dziejów.
4. Homilia wyzyskawszy wstęp (pkt 1) i myśl główną (pkt 3) zajmie się tym, by przybliżyć słuchaczom mało znane pojęcie łaski uprzedzającej, ale tak, jak ją obrazowo ujął tytuł niedzieli. Magnes łaski zilustruje głównie dzisiejsza Ewangelia na przykładzie Zacheusza jako postaci centralnej. Można ten komentarz jeszcze poprzeć faktami wybitnych nawróceń, które dokonały się w wieku XX. Przykładem może być André Frossard, autor tylu cennych książek napisanych jako świadectwo otrzymanej wiary, na którą nie zanosiło się przedtem w życiu tego komunisty, z pochodzenia Żyda. Polskie nazwiska do zacytowania byłyby: Natalia Rolleczek i Marek Kotański. Wszakże ważniejsze od faktów o wielkim rozgłosie jest pasmo szarych dni, w których – choć z tego sobie nie zdajemy sprawy – wciąż jest ważna zasada Jezusowa z ostatniej wieczerzy: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Trzeba więc ufnie prosić, by Pan od wewnątrz wydoskonalał pragnienia a potem zewnętrzny czyn płynący z wiary.
______________________________________________________
Augustyn Jankowski OSB
Przy stole Słowa, tom 4 (Okres zwykły: od 18 do 34 niedzieli)
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |