W jakim jestem miejscu? Chcę pielęgnować poczucie krzywdy, czy też, ewangelicznie, chcę darować, pojednać się z osobą, która mnie uraziła?
Łatwo można zauważyć: cztery pierwsze uczynki miłosierne co do duszy – wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać – mają bezpośrednie odniesienie do bliźniego. Konkretnie wskazują co dla dobra jego duszy możemy zrobić. Kolejne trzy mówią co w swojej duszy dla dobra bliźniego mam zrobić. Dziś pierwszy – urazy chętnie darować.
Jak zdefiniować ów uraz? Z pewnością musimy posłużyć się opisem. Najprościej można powiedzieć, że jest to ślad, jaki w naszej psychice, duszy, zostawia zachowanie, czyn, drugiego człowieka. Może to być obmowa, posądzenie, wyzwiska, zła przysługa, manipulacja emocjami, rękoczyny, mająca poniżyć krytyka… Jak widzimy lista jest długa i z pewnością nie zamknięta.
Dużo zależy od odporności psychicznej. Po jednych złe słowo spływa jak po przysłowiowej kaczce, innym ból sprawi krzywa mina czy obojętne odwrócenie się plecami. Jeden zareaguje jak bity przez żołnierza Jezus: „Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, a jeśli dobrze – czemu Mnie bijesz?” (J 18,23), inny zaleje się łzami, zamknie w bólu i długo będzie rozpamiętywał doznaną krzywdę.
Być może gdzieś w tle doznanej urazy pojawi się zraniona pycha. Na doznaną krzywdę można spojrzeć w świetle słów Jezusa: „Jeśli w jakimś miejscu nie przyjmą wasi nie będą was słuchać strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!” (Mk 6,11). Prochem do strząśnięcia – chyba nie będzie nadinterpretacją tekstu – mogą być także wszystkie „przyklejające się” do człowieka złe emocje, związane z odrzuceniem. Natomiast świadectwem miłość. Także nieprzyjaciół (zob. Mt 5,43-48).
Możemy też na doznaną krzywdę zareagować gniewem, uniesieniem, wzburzeniem (por. Ga 5, 19-20), czyli tym wszystkim, co Święty Paweł nazywa uczynkami rodzącymi się z ciała. Tu warto uświadomić sobie, że w katalogu grzechów rodzących się z ciała pycha poprzedza nie przysłowiowy upadek, ale właśnie gniew.
Opisawszy uraz przechodzimy do drugiej części: chętnie. Co to znaczy?
Chęć – według Słownika języka polskiego – oznacza między innymi: pragnienie, życzenie, intencję, zamiar. Wychodząc od tej definicji warto jasno określić swoją sytuację duchową odpowiadając na pytanie: w jakim jestem miejscu. To znaczy chcę pielęgnować poczucie krzywdy, czy też, ewangelicznie, chcę darować, pojednać się z osobą, która mnie uraziła.
Jeśli ewangelicznie, szukam motywów wiary i nadziei. Te odnajdujemy najpierw w Modlitwie Pańskiej: „przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6,12), jak i u Świętego Pawła: „jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość i cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy!” (Kol 3,12-13). Uważny Czytelnik z pewnością zauważył, że Paweł także tu nawiązuje do uczynków rodzących się z ciała i rodzących się z ducha.
Przed laty brat Roger pisał: „Bóg pozwala nam rodzić się i odradzać w Nim, kiedy przyjmujemy Jego zaufanie i jego przebaczenie. Jeżeli pozwolimy przyodziać się przebaczeniem jak szatą, w głębi swojej nocy przeczujemy jasność. Jezu, nasza nadziejo, nawet zgnębionym udręczony, nikomu nie groziłeś, przebaczałeś. Starając się iść za Tobą, my też chcielibyśmy umieć przebaczać, zawsze przebaczać” (Bóg może tylko kochać, Warszawa 2005, s.49).
aktualna ocena | 4,9 |
głosujących | 11 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super