Wiara jest darem Bożym i zadaniem. Jest podstawą naszego życia religijnego, życia z Bogiem, życia monastycznego. Na tym polega dzieło Boga – powiedział Jezus – abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał (J 6,29). Wiara jest Bożym darem i zadaniem.
Drodzy bracia! Życie zakonne jest w sposób szczególny związane z wiarą. Bez niej nie ma żadnego sensu. Bo jeśli wierzący, świecki katolik nie będzie dobrym katolikiem, nie będzie pobożny, wiara się w nim zachwieje, to nie wszystko stracone, bo może mieć rodzinę, być ojcem, mieć porządny zawód, stanowisko społeczne. Tymczasem mnich, który nie ma wiary, traci wszystko, nie zostaje nawet elementarny sens takiego życia.
Widzicie, jeśli jadę samochodem, to opieram się na twardej jezdni i mogę jechać nawet na pierwszym, drugim biegu, jak mi się podoba. Nie muszę jechać szybko, bo jezdnia mnie trzyma. Ale jeśli samolotem oderwę się od ziemi, to już nie mogę powoli lecieć, bo sam pęd jest siłą nośną. Podobnie życie zakonne, które jest odejściem od świata, postanowieniem życia wiarą i rzeczywistościami nadprzyrodzonymi. Jeśli to życie straci swoją gorliwość, stanie się z nim to, co z samolotem, kiedy traci szybkość. Życie zakonne musi być nadprzyrodzone, bo nie ma innego fundamentu. Bez wiary i gorliwości to nonsens pod względem czysto naturalnym, dlatego trzeba koniecznie rozwijać wiarę żywą i głęboką, żeby to życie było naprawdę życiem.
Cała Reguła św. Benedykta opiera się na wierze. Wszystkie relacje między mnichami a przełożonymi, między braćmi nawzajem, a także wszystkie środki używane w klasztorze dla zbawienia mają sens tylko nadprzyrodzony. Owszem, są rzeczy mające też sens przyrodzony: praca, studia zakonne i inne, ale sam sposób życia nie ma takiego sensu. I to jest zawierzenie. Życie zakonne nie opiera się na kalkulacji naszych sił i możliwości. My musimy uwierzyć Chrystusowi, Jemu się oddać, a to trochę jakby ktoś skakał z samolotu bez spadochronu. Nie ma go, bo człowiek rzuca się w ramiona Boże. I tak należy życie zakonne brać. Wiara w życiu zakonnym musi być żywa! Ona jest jego główną sprężyną.
W zakonie i w ogóle w życiu duchowym bywają próby wiary: kiedy modlitwa nam nie idzie, kiedy jest ciężko, kiedy jakoś do Boga nie możemy się dostać, nie możemy Go wyczuć, wydaje nam się daleki, a niebo zdaje się jak ze spiżu. Wtedy skłonni bylibyśmy sobie trochę pofolgować. Kiedy od strony ducha nie mamy nic, to chcielibyśmy dostać jakąś rekompensatę z innej sfery, bo jest nam ciężko. I może wtedy w życiu nastąpić upadek w ciało i krew, czyli inaczej w naturalizm. Czasami tak bywa.
Są ludzie, którzy długo byli w zakonie i „mają doświadczenie”. Czasem mogą nawet pouczać młodych, żeby nie byli zbytnimi idealistami, mówić: „My mamy doświadczenie, a wy nie macie”. Tylko często problem w tym, że właśnie ci „doświadczeni” nie doświadczyli tego, czego właśnie powinni byli doświadczyć, mianowicie nie doświadczyli Boga. Tym swoim „doświadczeniem” podkopują nieraz prostotę wiary innych. My jesteśmy w zakonie powołani do tego, żeby zdobywać coraz większe doświadczenie życiowe, ale nie tylko czysto ludzkie, które też jest ważne i ma swoje znaczenie, tylko wspaniałości Boga, Jego cudowności i wierności. Właśnie tego kontaktu z Bogiem ma człowiek doświadczać w życiu zakonnym.
Wszystko woła dziś o wiarę, drodzy bracia, bo bardzo silne są tendencje do usunięcia wszelkiej nadprzyrodzoności. Zauważmy, co dzieje się na płaszczyźnie teologii i nauk z nią związanych. Usiłuje się wyeliminować cuda Pana Jezusa, proroctwa, wszystko co jest nadprzyrodzone. Na przykład Eucharystia: „Chleb to chleb, on ma znaczenie i pewien sens, ale to tylko chleb. Przeistoczenie to jest cud, a cudów nie ma”. Dalej, dziewicze macierzyństwo Matki Bożej: „No nie. Pan Jezus był synem Maryi i Józefa”. I tak wszystko, co jest nadprzyrodzone i cudowne, usuwa się i zwalcza. A przecież Tu es Deus qui facis mirabilia – Ty jesteś Bogiem działającym cuda (Ps 77,15). To właśnie one są legitymacją i dowodem działania Bożego.
Kiedyś byłem u kard. Garrone w Rzymie. Moi współbracia, jak wyjeżdżałem, mówili: „Zapytaj tam w Rzymie, powiedz, że jesteśmy bardzo niespokojni, bo w seminariach i na uniwersytetach katolickich nauczają różni profesorowie, którzy nie wykładają doktryny katolickiej, ale uczą zupełnie inaczej”. Tak więc poszedłem do wspomnianego kardynała, nie wiedząc, jak mnie przyjmie. Na szczęście ze schodów mnie nie zrzucił. Mówił, że ma wolne pięć minut, ale ostatecznie poświęcił mi pięćdziesiąt. Powiedział, że Kościół ma teraz z tym wielkie trudności, a Stolica Święta jest zdana wyłącznie na siebie. Problem w tym, że jeżeli interweniuje i zwraca komuś uwagę, kogoś skarci, to tym samym przysparza mu popularności. Bronią go uniwersytety, broni młodzież, wydawnictwa wydają jego dzieła z opaską reklamową, że musiał tłumaczyć się w Rzymie i jego kontrowersyjne poglądy szerzą się jeszcze bardziej. Natomiast biskupi, którzy otrzymali od Soboru sporą władzę (mówił dalej kardynał) nie uświadamiają sobie, że to zobowiązuje ich do obrony wiary i w sytuacjach problemowych odsyłają do Stolicy Apostolskiej.
Kościół ma wielkie trudności z wiarą w doktrynę i trzeba ją w nim wspierać przez prostotę i moc naszej wiary. Prawdziwie mówi Pismo Święte, że jest ona zwycięstwem, które zwycięża świat (por. 1 J 5,4). Nasza wiara ma oświecać. Musimy ją więc czerpać z tego szczególnego źródła, jakim jest Pismo Święte. Zawiera ono potężną moc Bożą, która działa na naszego ducha. Musimy mieć gotowość do dostosowywania i poprawiania siebie według tego, czego uczy nas Pismo Święte, to wielkie źródło, z którego ciągle czerpiemy umocnienie dla naszej wiary. Musimy uczynić wszystko, aby mocno uwierzyć w Boga i w Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który mówi w Apokalipsie: Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków (Ap 1,18).
Amen.
________________________________________
Piotr Rostworowski OSB/EC, Wytrwale kochaj Boga, Kraków 2016
Książka jest zapisem rekolekcji, jakie ojciec Piotr Rostworowski wygłosił w Tyńcu, w roku 1982. Choć upłynęło wiele lat, a rekolekcje głoszone były dla benedyktynów tynieckich, uznaliśmy, że nie straciły nic ze swej aktualności, a treść rozważań dotyka wiary wszystkich ochrzczonych. Dodatkowo wpisuje się w nasz tegoroczny cykl wielkopostny "Wiara w drodze". Dziękujemy Wydawnictwu Ojców Benedyktynów w Tyńcu za zgodę na publikację tego rozdziału książki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |