Sprzedał wszystko co miał, by nabyć drogocenną perłę. „Idź, sprzedaj wszystko co masz i oddaj ubogim” – usłyszał młodzieniec. Wszystko.
Wszystko, to dla Jeremiasza znaczyło być obiektem złorzeczenia. Być odrzuconym, wzgardzonym, samotnym, niezdolnym do życia między ludźmi. Nic dziwnego, że woła: „Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła!”.
Ale też wielkie było jego zadanie i równie wielka Boża obietnica: będziesz moimi ustami. Będą walczyć z Tobą, ale cię nie zdobędą, bo Ja jestem z Tobą. Wielka i cenna jak ta drogocenna perła z przypowieści Jezusa.
Tylko czy rzeczywiście byłabym w stanie dla niej oddać naprawdę wszystko? A jeśli nie, czego oddać nie potrafię?
Przeczytaj komentarze | 6 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Jesli oddam wszystko rzeczywiście to nie będzie to chyba roztropne mając pięcioro dzieci na utrzymaniu, bo wtedy będę musiał albo liczyć na cud "zwalając" całą odpowiedzialność za rodzinę na Pana Boga albo żebrać albo nie wiem już co.
Z drugiej strony jak oddam ubogiemu wszystko co mam to on przestanie być ubogim a ja się stanę i będę zdany na jego łaskę. Chyba nie o to chodzi w ewangelii.
Przecież nawet zakonnicy śłubujący ubóstwo coś tam zawsze posiadają, nie mówiąc o księżach, którzy nie ślubują chyba ubóstwa.Czy tu chodzi o oddanie materialnie tego co mam? czy może o zrezygnowanie z przywiązania do tego co posiadam.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.