Matko Boża patrząca na łzy ukraińskiego ludu –
z sercem przebitym z bólu
obleczona w słońce -
płaczesz, bo jesteś Matką.
My też płaczemy, gdy widzimy uciekających z własnego Kraju –
zmuszonych tyranią zła, gorączką nienawiści.
Płaczemy, gdy giną młodzi i starzy broniący siebie
i nie tylko…
Widzą, że Ojczyna tego warta, Rodzina tego warta!
Smak krwi i łez…
- tak ich wiele, o Matko, Maryjo!
One są modlitwą, bo wypowiadają ból serca.
Ty to wiesz, Matko –
Maryjo z Nazaretu, z Jasnej Góry, z Mariupola i Charkowa…
Przytulasz do swego matczynego Serca
sponiewieranych przez tyrana, który niszczy, zabija –
niewinnych, głodnych chleba i pokoju ludzi.
Całe szeregi, idące za światłem nadziei…
Przytulasz Matko swoje dzieci, które w piwnicach domów i w schronach –
płaczą nad ikoną z twoją twarzą, w bólu rozstania -
i światełkiem woskowej świecy,
w blasku której szepczą pacierze.
Słyszysz je, jak zawsze…
Matko Pana naszego Jezusa Chrystusa –
idziemy do Nich i z Nimi,
żeby ulżyć chlebem bratniej miłości.
Nie przestaniemy, bo też znamy smak –
polskiej krwi i łez…
jak Oni, teraz –
w huku bomb, strzałów i widoku zgliszcz -
własnej Ojczyzny, własnego domu.
Miłość ma niejedno imię –
Matka, Ojczyzna, Pokój.
To wszystko było, jest i będzie…
Jesteś z nami, zawsze byłaś, Matko z koroną cierpienia.
Będzie lepiej -
znów w blasku promieni słońca
nie pocisków, nie przekleństwa,
bez nienawiści diabelskiego zgrzytu
ironii z człowieka.
Matko nasza i Wasza -
módl się za nami!
Bo z Twojego Serca przebitego bólem
już płynie –
POKÓJ i nadzieja.