Ale jak wygłaszacie te kazania ? Mam niewielką wadę słuchu. W mojej parafii pracuje 6 księży ale rozumiem homilię wygłaszane jedynie przez dwóch. Pozostałych czterech albo niemal nie słyszę albo też fragmentarycznie,.Młodszy ode mnie sąsiad jeździ w niedzielę do sąsiedniej parafii twierdząc ,że w naszej nie słyszy.Nie jest to winą sprzętu nagłośniającego bo - jak napisałem - dwóch księży da się zrozumieć. Proste rozwiązanie: w jakimś dniu powszednim spotkać się na terenie świątyni z osobami, które twierdzą (jak np.ja),że źle słyszą i wyregulować swój głos. Odnoszę wrażenie, że niektórzy księża traktują głoszenie homilii czy kazania jako pańszczyznę lub przeciwnie jako wykonanie dobrej roboty ale dla siebie. Rozumiem teksty liturgiczne np. Przeistoczenia czy przedkomunijne, bo znam je na pamięć.Ale z zmiennymi częściami czy np. ogłoszeniami to już gorzej. Czy kapłan nie powinien mówić do wszystkich ?
Właśnie tysiące kazań- tylko nikt pewnie ich nie słucha , albo słucha a jak wyjdzie z kościoła to dostaje amnezji i nic nie pamięta wraca do życia ziemskiego. Jeszcze jedno czemu się nie naciska na to że związki niesakramentalne prowadzą do zguby wiecznej. Jak łatwo dzisiaj nawet w kościele akceptuje się takie związki. Rozbita rodzina- i ponownie założona niesakramentalna jest akceptowana - ja rozumnie że się nie potępia , ale szóste przykazanie mówi nie cudzołusz a tu w kościołach to się akceptuje i twierdzi , że Bóg jest miłosierny i to wybaczy . Czy Duch Święty to akceptuje. Powinno to głosić się z całą stanowczością , że to grzech śmiertelny.......prowadzący do potępienia wiecznego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
...cóż się stało?... ano stało się, w jednym z psalmów (Ps 115) jest napisane: Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za Twą łaskawość i wiernosc!". A co teraz mamy - przewielebnosc eminencji, świątobliwości i arcywielcy kapłani już za życia sie sami "chwalą" i odbierają cześć... Juz sobie wyobrazam, gdyby nasz Pan Jezus stanął pośród udekorowanych w pierścienie i złociste koronki arcykapłanów... Przecież do biskupow trzeba mówić: eminencjo czy ekscelencjo, a do Boga naszego mówimy: Panie Jezu... po prostu. To taki szczegół, ale daje do myslenia - przynajmniej mi.
Znam przypadki, że księża sami, nie proszeni o radę,nie mający żadnego rozpoznania w sprawie, kierują niesakramenralnych małżonków w odpowiednie miejsca - może da się swierdzić nieważność sakramentu. A Papież upomina, że stwierdzenia o nieważności udzielane są bez wystarczających powodów, w coraz większej liczbie. Nie mogę tego wszystkiego zrozumieć.