Codziennie zza mównic i biurek, za pośrednictwem faworyzowanych mediów, karmieni jesteśmy pustosłowiem.
Frazesy, slogany, komunały, to najpowszechniejsza forma komunikacji werbalnej "władzy" ze społeczeństwem. Populizm demagogów "zielonej wyspy" osiągnął szczyty perfekcjonizmu.
Liczy się pieniądz, bogactwo natychmiast i za wszelką cenę. Koszty są nieważne.
Czyżby?
Demoralizacja, pogłębiające się rozwarstwienie społeczne, antyklerykalizm, upadek wartości i autorytetów, ujemny przyrost naturalny, sprowadzenie instytucji rodziny do roli reliktu. Oj i jeszcze, i jeszcze...
Oto są koszty.
Jestem pewien, że gdyby nie Kościół, nikt nie przeczytałby słów mojego donośnego rozgoryczenia.
Najważniejsze jest mieć oko i ucho otwarte, a zrozumie się bliźniego bez słów i dopatrzy jego biedy. To właśnie najubożsi są w stanie dzielić się tym, co mają, w myśl powiedzenia: tylko głodny zrozumie głodnego. A ofiary? No cóż- któż dzisiaj nie składa ofiar dla "ratowania" siebie, dla względów u tych znaczących- tylko w innej formie i też nie myśli o najuboższych, z którymi mógłby się podzielić "kopertówką"?
Frazesy, slogany, komunały, to najpowszechniejsza forma komunikacji werbalnej "władzy" ze społeczeństwem. Populizm demagogów "zielonej wyspy" osiągnął szczyty perfekcjonizmu.
Liczy się pieniądz, bogactwo natychmiast i za wszelką cenę. Koszty są nieważne.
Czyżby?
Demoralizacja, pogłębiające się rozwarstwienie społeczne, antyklerykalizm, upadek wartości i autorytetów, ujemny przyrost naturalny, sprowadzenie instytucji rodziny do roli reliktu. Oj i jeszcze, i jeszcze...
Oto są koszty.
Jestem pewien, że gdyby nie Kościół, nikt nie przeczytałby słów mojego donośnego rozgoryczenia.
Nie poddawajmy się!