Choćbym sama siebie na Jego miejscu nie wysłuchała, przecież On jest nieskończenie lepszy niż ja…
Stanąć przed Bogiem w prawdzie. Przed Tym, który jest świadomy miejsca, w którym tkwimy: tych „niekończących się ruin”
Bóg zaskakuje nas wciąż nowymi sytuacjami. Woda bez ryb, piasek pustyni, skalny ugór, to Jego ulubione miejsca.
On ma wobec nas konkretne plany. Zna miejsce, w którym się znajdujemy, nie rezygnuje z nas, wzywa. Mówi: „Nie chcę śmierci grzesznika..."
Słuchaliśmy tego, czego oni nie słyszeli – dlaczego więc jesteśmy dziś akurat tutaj, w tym okropnym miejscu?
Królestwo Boże nie jest miejscem dla minimalistów, karierowiczów i poszukiwaczy sensacji. Pójście za Jezusem domaga się wyrzeczeń.
Gdzie jest miejsce na hojność, gdy tyle wysiłku pochłania walka o samych siebie? Gdy opieranie się pokusom tak dużo kosztuje?
W jakiś sposób nawet nasze ograniczenia okazują się nie takie ważne: pustki na koncie, mieszkanie w tym czy innym miejscu, choroba…
W życiu każdego człowieka jest miejsce i na rozterki, i na stawianie Bogu pytań: Co robić? Jak działać?
Panie Jezu, jakże często nie chce mi się iść: do pracy, do domowych obowiązków, do chorych w odwiedziny, do wielu różnych miejsc.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...