Panie Jezu, jakże często nie chce mi się iść: do pracy, do domowych obowiązków, do chorych w odwiedziny, do wielu różnych miejsc.
Różne są powody mojego „niechciejstwa”: czasem to lenistwo; czasem jakieś lęki i obawy przed ludźmi, przed obowiązkami. Idąc gdzieś, nie wiem, co mnie spotka. Całe więc życie borykam się z tą niewiedzą i łatwo, gdy parę razy spotka mnie niepowodzenie, jakaś przykrość, trudność, uznać, że lepiej nigdzie nie chodzić, tylko zajmować się niezbędnym minimum.
Wtedy korci świat telewizji, Internetu, a realny świat z drugim człowiekiem jawi się jako zły, odpychający, trudny i uciążliwy.
Proszę Cię dzisiaj o radość, o ufność w to, że Ty zawsze jesteś ze mną, zwłaszcza wtedy, gdy idę wypełnić słowo Boże.
Proszę też o męstwo, bo niektóre drogi zniechęcają wybitnie, a przecież Ty posyłasz mnie jak owce między wilki.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.