Pytanie nie brzmi tutaj „czy?” (upominać, żałować, przebaczać), a raczej „jak?”.
Czy nie jest tak, że pokorę albo jej brak utożsamiamy nie z postawą, wyborem człowieka, a z jego rolą, z tym, kim jest?
Patrzeć jak Bóg oznacza więc: dawać bratu miejsce we wspólnocie. Dodajmy – miejsce znaczące.
Jezus nie chce do nas przemawiać. On chce z nami rozmawiać.
W wielkiej ciemności po śmierci Jezusa rodzi się światło....
Ktoś, kto ma przewodzić, wykonuje czynność zarezerwowaną dla ludzi bez kwalifikacji.
Otwarte oczy. Czyli jak uczyć się "wzroku Boga".
Jak przygotować liturgię, by uczestniczący w niej mieli żywą świadomość, że "to jest Pan"?
W starotestamentalnej przyjaźni widzimy obraz tej więzi, jaka jest, ma być między nami a Bogiem.
Właściwie czemu nie wywracać? Przecież mogą w nich być skarby!
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...