Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie liturgia.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Niełatwo jest być przyjacielem cierpiącego, przebywać wśród utrudzonych. Czasami widzimy jak ktoś, działając w dobrej wierze, tylko dołożył nam ciężaru.
A gdyby tak przed nami stanął anioł, albo też gdybyśmy usłyszeli potężny głos jakiegoś archanioła? Prawdopodobnie coś by w nas drgnęło, choćby ciekawość...
Nie każde trudne doświadczenie, które staje się naszym udziałem, zalicza nas do tych, którzy są przygnieceni bólem jak Hiob i „śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli.."
Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.
Musimy odrzucić to, co fałszywe – pozorny spokój, mniemanie, że w sprawach ducha wolno nam poprzestać na tym, co mamy.
Cóż może słowo? A jednak – może podnieść na duchu i zranić, może pocieszyć i zdeptać, może wywyższyć i poniżyć. Słowo ma moc budzić do życia i zabijać.
Nie stoję w miejscu. Zmieniam się ja i moja postawa, moje patrzenie na świat. A jednocześnie mam świadomość, że póki żyję nic nie jest na zawsze.
Twojej łaski jest mnóstwo. Tylko czy zmieści się w moim sercu – wąskim, zamkniętym, ostrożnym? Jak wsypać taką obfitość przez wąski otwór, którym ja – bardzo roztropnie i z rozwagą – wyjmuję swoje dary dla innych?
Nie wybierasz nieskazitelnych. Nie wybierasz tylko swoich. Nie posługujesz się ludzkimi miarami godności. Po ludzku godność znalezienia się w rodzie Chrystusa „należałaby się” innym.
Dziś też wybierasz ludzi. Do różnych zadań, różnych dróg. Wybierasz każdego z nas. Karmisz Sobą i wysyłasz byśmy szli i przynosili owoc.
… choć do jednego celu.