Prorok to nie zapchaj dziura, nie ktoś dający banalne odpowiedzi na trudne pytania. Prorok to człowiek dobry.
Jest taki znany dowcip o katechetce pytającej, co to jest: „Małe, rude, lubi orzechy i skacze po drzewach?”. Uczniowie milczą, aż w końcu odzywa się rezolutny Jaś: „Powiedziałbym, że wiewiórka, ale jak panią znam, to pewnie chodzi o Pana Jezusa”… Oczywiście, w tym miejscu wolno nam się głośno śmiać albo załamywać ręce nad językiem przekazu wiary w Polsce. Zanim jednak wytoczymy ciężkie działa, zastanówmy się przez chwilę, bo – paradoksalnie – coś w tym jest!
Czy nie taka właśnie jest nasza odpowiedź na wszystkie pytania świata: On, Jezus? Nawet te najbardziej naglące i te ostateczne w Nim znajdują rozwiązanie. To, co chrześcijaństwo przynosi światu; dobro, które chce mu świadczyć; prawda, którą chce odkryć; piękno, którym promieniuje – to Chrystus.
W świadczeniu miłosierdzia nie idzie przecież o to, że jesteśmy w istotny sposób lepsi, mądrzejsi, bogatsi niż inni. Mamy coś do ofiarowania, bo sami zostaliśmy obdarowani, bo odkryliśmy, jak bardzo zostaliśmy obdarowani. Nasza odpowiedź, nasz cel, nasza radość: to Chrystus.
*
Czasem może wzdychamy, kiedy wreszcie świat wokół potraktuje nas poważnie – nie jako oszołomów czy źródło niepotrzebnych ograniczeń, a jako wysokiej klasy specjalistów, ludzi sukcesu, tych, którzy wiedzą, o co w życiu chodzi. Jeśli według słownikowej definicji wątpliwości to „niepewność co do prawdziwości jakichś słów, słuszności rozstrzygnięć, postępowania itp.” – to przyznajmy uczciwie, ludzie mają je i wobec nas. Czy z czystym sumieniem mogę powiedzieć: sprawdź; zobacz, jak żyję; posłuchaj, co myślę; dowiedz się, co wiem…?
Wobec wątpiących w chrześcijaństwo to my jesteśmy jego świadkami.
*
W jakimś wymiarze my wszyscy to ludzie pełni wątpliwości, wahający się przed podjęciem decyzji, szukający rozwiązania, pytający o drogę – czasem więc paraliżuje nas lęk, niekoniecznie chcemy być na widoku. Pojawia się jakaś ograniczająca nas fałszywa pokora – wolimy mamrotać pod nosem, zasłonić się niewiedzą albo przeciwnie, religijnym bełkotem przykryć katastrofalny stan własnej duszy i relacji z Bogiem.
Radzić komuś dobrze to znaczy umieć się do tego dobra odwołać. Jeśli mamy być miłosierni na ten właśnie sposób, trzeba nam się w tym dobru zakorzenić, ugruntować. Trzeba nam patrzeć dalej, sięgać głębiej. Jest w tym niewątpliwie coś z prorokowania, a prorok to nie zapchaj dziura, nie ktoś dający banalne odpowiedzi na trudne pytania. Prorok to człowiek dobry. Człowiek mądry. Człowiek doświadczony (w obu znaczeniach: i mający doświadczenie, i poddany próbom, zmieniony przez cierpienie). Prorok to człowiek – last but not least – wystawiony na widok publiczny.
Za wiarygodność się płaci. Być może dzisiaj, teraz jeszcze nie jesteśmy na to gotowi. Jednak praktyka czyni mistrza, czyż nie?
*
Jan Paweł II nazwał Maryję Tą, która „najpełniej zna tajemnicę Bożego miłosierdzia. Wie, ile ono kosztowało i wie, jak wielkie ono jest”. Potrafi dostrzec „owo miłosierdzie, które z pokolenia na pokolenie staje się ich udziałem wedle odwiecznego zamierzenia Przenajświętszej Trójcy. (…) [Dlatego] opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny” (Dives in misericordia nr 9).
Kiedy nazywamy ją Matką Dobrej Rady, Maryją Rozwiązującą Węzły, Matką Cierpliwie Słuchającą – czcimy ten właśnie przymiot: Ona wie. Nie lekceważy naszej sytuacji, panującego wokół nas i w nas zamętu, ale i zna Boga, Jego miłość do człowieka. Umie słuchać i Jego, i nas.
*
Chrześcijanie to ludzie biegli w tym, co jest istotną treścią życia: w miłości.
W przeciwnym razie – wątpliwy z nas pożytek dla wątpiących.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |