Podczas liturgii przez jej moc sakralną zostajemy postawieni w punkcie, w którym wieczność krzyżuje się z czasem i w którym stajemy się rzeczywiście współcześni wypadkom biblijnym od Stworzenia aż do Paruzji. Niebo zstępuje i człowiek jednoczy się z chórem aniołów, by godnie spotkać Przychodzącego.
Liturgia jako przedmiot sporu w dzisiejszej teologii
Paul Evdokimov, wybitny teolog prawosławny, pisząc o tym, co wydarza się podczas liturgii, stwierdził: człowiek […] odnajduje swą własną prawdę i prawdziwą istotę rzeczy. […] Podczas liturgii przez jej moc sakralną zostajemy postawieni w punkcie, w którym wieczność krzyżuje się z czasem i w którym stajemy się rzeczywiście współcześni wypadkom biblijnym od Stworzenia aż do Paruzji […]. Niebo zstępuje i człowiek jednoczy się z chórem aniołów, by godnie spotkać Przychodzącego […]. Liturgia jest to misterium, które porywa swą akcją zgromadzenie wiernych. […] Plany: kosmiczny, ludzki i anielski łączą się w jedynej Eucharystii […]. Zmienna materia tego świata dotyka innego wymiaru i staje się jego częścią.
Odnoszę wrażenie, że wielu katolików, słysząc taką wykładnię liturgii, może okazać bezbrzeżne zdziwienie. Bo kto z nas w liturgii, którą sprawuje się w naszych kościołach, „dostrzega” wieczność, która krzyżuje się z czasem, zstępowanie nieba i aniołów na ziemię? Czy można odczuć wieczność, niebo i aniołów w jakże często bardzo przyziemnym liturgicznym „zgiełku” moralizatorstwa, prywatnej twórczości księdza i wiernych, niedbałości, niechlujności, pośpiechu, rozpolitykowania, rutyniarstwa, nudy i braku tajemnicy… Często doświadczamy nie wieczności, nieba i szumu skrzydeł aniołów, ale jak najbardziej przyziemnej mizerii naszej liturgii…
Tak dochodzimy do sedna problemu niniejszego artykułu: do dzisiejszych teologicznych sporów wokół liturgii. Zasadniczy spór bezpośrednio wiąże się ze wspomnianą mizerią liturgiczną, z niejakim kryzysem liturgii. Co jest jego przyczyną? W odpowiedzi na to pytanie padają różne odpowiedzi, które też ostro krzyżują się ze sobą… Abp Rembert Weakland z USA, przyglądając się tym debatom, kilka lat temu napisał głośny tekst pod znaczącym tytułem: „Liturgia jako pole walki” . Jak zatem wygląda dziś to pole?
Odpowiedzi teologów na pytanie o przyczynę liturgicznej mizerii obracają się wokół kwestii reformy liturgii w Kościele katolickim, zaczętej na II Soborze Watykańskim i dopełnionej przez papieża Pawła VI. Wprowadzone przez nią zmiany – jakże czytelne dla osób, które pamiętają czasy „starej” liturgii – można z grubsza ująć w taki sposób: powstanie nowego mszału, zastąpienie języka łacińskiego językami narodowymi; odprawianie liturgii „twarzą do ludu”, a tym samym ustawienie ołtarza między księdzem a ludem; możliwość udzielania Komunii pod dwiema postaciami…
Część katolików – o orientacji tradycjonalistycznej – twierdzi, że za liturgiczną mizerię winna jest przede wszystkim sama posoborowa reforma liturgii, która jest chora, bo kryje w sobie niewybaczalne błędy i jako taka z istoty jest otwarta na nadużycia. Ich zdaniem leczenie liturgii domaga się naprawy posoborowej reformy, czyli dokonania „reformy reformy” przez krok „do tyłu”, przez niejaki powrót do liturgii przedsoborowej. Inni podkreślają wielkość posoborowej reformy, a lekarstwa na liturgiczne choroby upatrują w wierności jej zasadom. Z kolei jeszcze inni, owszem, w jakiejś mierze domagają się „reformy reformy”, ale przez „krok do przodu”, przez dalsze i bardziej radykalne rozwijanie posoborowej reformy liturgii.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»