... chciałbym natomiast, byś poszedł na żniwo Pańskie z przekonaniem, jakie ja od lat noszę w swoim sercu. Że kapłaństwo jest piękne.
Marcinie drogi!
Nasza rozmowa na czacie z konieczności co chwila urywała się, a potem Ty musiałeś przygotowywać konspekty do pracy. Dlatego większość pytań pozostała bez odpowiedzi. Dziś piszę do Ciebie ten list, by rzucić przynajmniej odrobinę światła na poruszane wtedy problemy. Nie będę jednak robił wykładu. Nie będę przedstawiał rzeczowych argumentów. Znajdziesz je w wysłanej wczoraj książce. Opowiem Ci pewną historię.
Przed dwudziestu ośmiu laty byłem na prymicjach mojego starszego kolegi. W gronie zaproszonych gości był kapłan staruszek. Wyświęcony przed II wojną, przeżył całą jej okropność jako więzień obozu koncentracyjnego w Dachau. Później, w bardzo trudnych latach, przyszło mu budować świątynię na nowym osiedlu dużego miasta. Postanowił, że powstanie ona bez kradzionych materiałów budowlanych i bez dawania komukolwiek łapówki. „Bo nie będzie chwały Bożej z grzechu” – tłumaczył. Wielu miało mu za złe, że przez tę jego nieprzejednaną postawę inwestycja bardzo przeciąga się w czasie. Gdy zabrał głos na przyjęciu, mówił krótko. „Wielu w wystarczający sposób powiedziało o trudach kapłańskiego życia i ofierze, jaką podejmuje młody człowiek. Dlatego nie chcę do tego wracać. Chciałbym natomiast, byś poszedł na żniwo Pańskie z przekonaniem, jakie ja od lat noszę w swoim sercu. Że kapłaństwo jest piękne.”
Marcinie drogi!
Być może właśnie nadszedł czas, by zaprzestać ważenia racji. Przecież dla każdego argumentu „za” znajdzie się zawsze jakiś „przeciw”. Spróbuj spojrzeć w przyszłość oczami tamtego starego kapłana. To, do czego Cię Bóg wzywa, może być piękne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |